Chciałbym pracować w Widzewie, ale nie będę ukrywał, że to ciężki kawałek chleba – mówi prezes Mateusz Dróżdż.
Mateusz Dróżdż udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu” już po sobotniej porażce z Wartą Poznań. Wspomniał o tym, co pisał już na Twitterze, że ma wrażenie, że drużyna nie potrafi przygotować się do meczu, który rozgrywany jest kolejkę po ważnym dla fanów spotkaniu. Tak było w poprzednim sezonie po starciu z ŁKS-em i tak jest teraz po Legii Warszawa.
Prezes łódzkiego klubu został też zapytany o swój inny pomeczowy wpis dotyczący pretensji, jakie miał do jednego piłkarza. – Jeden z zawodników usłyszał ode mnie, to co w Turcji wcześniej powiedział mu trener – nikt nie jest ważniejszy od drużyny – stwierdził.
CZYTAJ TEŻ: Co się stało w Widzewie? Prezes Mateusz Dróżdż ujawnia
Nie zabrakło wątku Łukasza Zjawińskiego, który bardzo słabo zagrał w meczu z Wartą. – Przyglądałem się Łukaszowi w Turcji i wiem, że stać go na więcej. Rozumiem krytykę, ale tylko jeśli nie przekracza pewnych granic. Czy słabszy mecz to powód, aby obrażać piłkarza? Tworzyć teorie spiskowe, że Łukasz ma wpisane w kontrakt minuty, które musi rozegrać? Nie ma i nie będzie mojej zgody na takie zachowanie. Za każdym z zawodników pójdę w ogień i tak będzie, dopóki jestem prezesem – powiedział.
Dróżdż pytany był też o transfery zimowe. Powtórzył, że klub próbował ściągnąć Alesa Cermaka i Daniego Ramireza, ale ten pierwszy wybrał inną ofertę, a Hiszpan nie mógł przyjść ze względów formalnych. Dodał też, że obecnie bardzo trudno jest sprowadzić młodzieżowców, że to droga przez mękę. – Negocjuje się już naprawdę olbrzymie wynagrodzenie, odstępne, czy nawet bonusy za grę w reprezentacji i chociażby dlatego jestem za usunięciem przepisu o młodzieżowcu – przyznał.
Padło też pytanie o ośrodek w Bukowcu, który Widzew ma zbudować. Dróżdż zdradził, że klub wybrał już wykonawcę, a o szczegółach wkrótce poinformuje. Zapewnił również, że płynność finansowa klubu nie jest zagrożona.
Dziennikarz „PS” zapytał też, czy Dróżdż zostanie w Widzewie na następne lata. – Chciałbym pracować w Widzewie, ale nie będę ukrywał, że to ciężki kawałek chleba (…) – stwierdził. I dodał m.in. – Po dwóch latach pracy przy Piłsudskiego wiem, że kibice oczekują ode mnie jasnego przekazu, pewności, że wiem co robię i że prowadzę zespół w dobrym kierunku. Do momentu, kiedy będę w stanie to zaoferować, chciałbym zostać.
Prezes Widzew powiedział też, że w klubie zarabia dwa razy mniej niż jego poprzedniczka [Martyna Pajączek – red.], gdyby była w PKO Ekstraklasie. W kontekście przyszłości w klubie Dróżdż wspomniał też jednak o tym, że to Rada Nadzorcza podejmuje decyzje, kto jest prezesem.
Cały wywiad można przeczytać tutaj.