Mateusz Dróżdż, prezes Widzewa, przyznał, że klub interesuje się dwoma piłkarzami ŁKS-u.
Dróżdż udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”. W środę ukazała się jego pierwsza część. Szef zarządu klubu mówi w nim m.in. o zobowiązaniach finansowych z przeszłości, jakie zastał w klubie. To m.in. pieniądze, jakie trzeba było zapłacić za transfer Petara Mikulicia.
Pojawił się też oczywiście wątek transferów. – Wiem, że to dla kibiców bardzo ważna sprawa, ale nie będziemy robić nic na siłę. Chcemy ściągnąć jednego, dwóch zawodników, by wzmocnić jedenastkę. Czy będzie więcej ruchów? To zależy, czy ktoś odejdzie. Mamy w zespole 28 zawodników, to dużo. Zresztą, może być też tak, że nie sprowadzimy nikogo, nawet jeśli z kimś się pożegnamy – mówi i wyjaśnia, że klub nie zamierza w negocjacjach iść na noże. – Czasem trzeba się zatrzymać i wycofać z negocjacji.
Dziennikarz „PS” zapytał także o temat ściągnięcia na al. Piłsudskiego z al. Unii Pirulo, hiszpańską gwiazdę ŁKS-u. To „Łódzki sport” napisał na początku listopada, że Widzew się nim interesuje. – A kto nie chce Pirulo? Każdy w I lidze, a pewnie i w ekstraklasie jest kilku chętnych. Tak samo jak na Maxime Domingueza z Miedzi. Jesteśmy zainteresowani dwoma zawodnikami ŁKS, ale znów podkreślę – nie mam zamiaru się licytować i przepłacać. Czekamy na rozwój wypadków. Transfery trzeba robić z głową, wyciągając wnioski z przeszłości – odpowiedział prezes Widzewa.
Cały wywiad z prezesem Dróżdżem można przeczytać tutaj.