Selekcjoner musi dokonać cudu. Tak jak za czasów w ŁKS-ie.
Reprezentacja Polski przegrała z Austrią 1:3. Szanse na awans są niewielkie. Mogą się skończyć nawet w piątek wieczorem. Wystarczy, że reprezentacja Francji pokona Holandię. Ale jeżeli faworyt przegra będziemy dalej w grze. A Michał Probierz selekcjoner biało-czerwonych będzie musiał dokonać cudu. Już raz mu się udało. W ŁKS-ie.
Czytaj także: Z nim w derbach był ogień. A bez niego kluski z serem.
Probierz pojawił się na al. Unii, gdy pieniędzy brakowało nawet na obiady. Sytuacja była tragiczna.
– Zanim przyszedł Michał, nie mieliśmy gdzie trenować. Zdarzało się, że przeskakiwaliśmy przez siatkę, żeby dostać się na obiekty przy Zdrowiu. Probierz załatwił boiska, do Gutowa Małego jeździliśmy na treningi trzy razy w tygodniu. Wcześniej jedliśmy kluski z serem, a on załatwił nam normalne obiady – wspominał na łamach ŁS Marcin Mięciel.
– Nagle klub znowu zaczął być profesjonalny. Mimo trudnego czasu Probierz przedstawił zarządowi wymagania. Znalazły się pieniądze na poprawę organizacji. Wraz z nią przyszły też wyniki. Od pierwszego treningu zdejmował z nas presję. Tłumaczył, że jesteśmy nieźli, stać nas na lepsze rezultaty – dodawał Paweł Golański.
Dobry czas przy al. Unii trwał przez siedem kolejek. ŁKS pod wodzą Probierza pechowo przegrał z Wisłą Kraków, najmocniejszą wtedy drużyną w Polsce, pokonał Cracovię, Koronę Podbeskidzie i Zagłębie Lubin. Z ostatniego miejsca, awansował na 11. Wydawało się, że jest na dobrej drodze do pozostania w ekstraklasie. 30 października, w meczu 12 kolejki, drużyna pokonała w Kielcach Koronę 2:0, po czym Probierz niespodziewanie odszedł do Arisu Saloniki.
– Zapanowało rozprężenie. Zajęcia prowadził Tomasz Wieszczycki. Próbował to ratować, ale widać było, że wszystkim brakuje koncentracji. Dzień przed meczem z Ruchem Chorzów [w 13. kolejce – przyp. red.] mieliśmy zajęcia na głównej płycie. Wyglądaliśmy fatalnie. Nic dziwnego, że przegraliśmy 0:4 – przypomina Mięciel.
Tłumaczył wówczas, że umówił się z szefami ŁKS, że jeśli dostanie propozycję z zagranicy, będzie mógł od razu odejść. Nikt wtedy nie przypuszczał, że bardzo dobrze grający zespół rozsypie się w tydzień…
ŁKS to tylko jeden z przykładów. W sezonie 2009/2010 Jagiellonia została ukarana za korupcję dziesięcioma punktami ujemnymi. Mimo tego, Probierz zdołał utrzymać zespół w lidze. Już po piątej kolejce odrobił straty. Po siedemnastej serii gier wydostał się ze strefy spadkowej. Prowadzony przez niego zespół rozgrywki zakończył na jedenastym miejscu. To sukces porównywalny do zdobycia mistrzostwa Polski. Bez wątpienia miał wpływ na decyzję Cezarego Kuleszy, obecnego prezesa PZPN-u, byłego szefa Jagiellonii. Specjalista od wychodzenia z kryzysów dostał kolejne zadanie. I coś nam mówi, że podoła i jemu.