Po dwóch sezonach w nowej formule z PKO Ekstraklasy zniknąć ma przepis o młodzieżowcu. To dobra wiadomość m.in. dla Widzewa.
Już po raz kolejny kluby najwyższej ligi w Polsce zobowiązane są do wystawiania w swoich drużynach młodzieżowców. Chodzi o polskich piłkarzy, którzy w roku kalendarzowym, w którym następuje zakończenie sezonu, kończą 22 lata. Wcześniej na boisku musiał przebywać jeden taki gracz. Gdy schodził, zastąpić musiał go inny młody zawodnik. W poprzednim i obecnym sezonie zasady są inne – każdy klub jest zobowiązany uzbierać 3000 minut młodzieżowców. Jeśli się to nie uda, to musi płacić karę. Jej wysokość jest zależna od tego, ile brakuje do limitu. W poprzednim sezonie nic z tego przepisu nie robił sobie mistrza Polski Raków Częstochowa. I musiał płacić karę.
Widzew uzbierał 3000 minut pod sam koniec rozgrywek. W tym od początku miał duży problem, bo trener Janusz Niedźwiedź nie lubił stawiać na młodych graczy. Jego następca Daniel Myśliwiec w ostatnim tegorocznym meczu nadrobił zaległe minuty i Widzew jest obecnie na zero. Wypełni limit, jeśli w każdym meczu do końca sezonu od początku do końca na boisku będzie młodzieżowiec. Oczywiście nie musi tak być, bo w jednym spotkaniu można ugrać do 270 minut.
Niewykluczone, że w następnym sezonie przepisu już nie będzie. Taką nieoficjalną informację podał serwis weszło.com. Nad zmianami mieli debatować przedstawiciele wszystkich klubów i tylko Lech Poznań oraz Puszcza Niepołomice były za utrzymaniem go w kolejnych sezonach. Pozostałe kluby miały głosować przepis, w tym ŁKS i Widzew. Klub z al. Unii przekroczył 50 proc. wymaganego czasu głównie za sprawą Aleksandra Bobka w składzie. Gdyby go zabrakło, to też byłby problem.
W Widzewie na pewno będą się cieszyć z likwidacji przepisu. Jego szefowie w przeszłości wypowiadali się na ten temat i mówili, że promuje on bogate kluby.