
Chyba dawno kibice Widzewa nie czuli takiej ulgi na myśl o przerwie od ligowego grania. Nie ma co się im dziwić.
Widzewiacy do gry wrócą 23 listopada. U siebie zmierzą się wtedy z Koroną. Już teraz możemy powiedzieć, że to będzie trudny mecz, choć po świetnym początku sezonu, kielczanie złapali zadyszkę. Ostatni raz w lidze wygrali 23 września. Później trzy razy przegrali, a dwa zremisowali. Ale na Widzew będą nastawieni bojowo, dla kibiców z Kielc to więcej niż zwykły mecz. Dla łodzian plusem jest na pewno fakt, że to spotkanie odbędzie się w Sercu Łodzi. Czerwono-biało-czerwoni radzą sobie na własnym obiekcie dużo lepiej niż na wyjazdach. Ostatnie trzy mecze (w tym spotkanie w pucharze Polski) to dwie wygrane i remis. Mogło być okazalej, ale niestety widzewiakom w starciu z Legią odcięło prąd po strzeleniu gola i warszawiacy zdołali wyrównać w końcówce.
To jest wielki problem Widzewa i rzecz, nad którą muszą pracować. Wydarzyło się to już w kilku meczach, pod wodzą różnych szkoleniowców. W Gdańsku również, bo przecież Widzew do strzelenia gola, grał…może nie dobrze, ale na akceptowalnym poziomie. Co się wydarzyło później? Ile w tym zasługi przygotowania motorycznego, a ile mentalnego? Przed Igorem Jovicieviciem i jego sztabem dużo pracy. Przy Piłsudskiego pewnie wszystkim marzy się już ta najdłuższa przerwa zimowa. Podczas niej może dojść do wielu zmian w kontekście przygotowania zespołu i wiosną naprawdę możemy oglądać inny Widzew. Ale do tego jeszcze sporo czasu i trzeba zadowolić się kilkunastodniową przerwą na kadrę, która dla łodzian i tak jest zbawieniem. Po niej, RTS rozegra jeszcze trzy mecze ligowe i jeden pucharowy. Korona, Piast, Zagłębie – liga, Pogoń – puchar. W trzech pierwszych meczach siedem punktów to minimum, zaś w rozgrywkach pucharowych trzeba robić wszystko, by awansować, bo każdy wie jaki jest cel Widzewa. Tylko dobre wyniki na koniec roku, mogą sprawić, że zima w Łodzi będzie choć trochę spokojna…