Zawodnicy, którzy kilka miesięcy temu grali w rezerwach, wygrali ŁKS-owi mecz z Arką. Oto oceny piłkarzy.
Nie miał dużo pracy, bo piłkarze Arki głównie strzelali obok bramki. Kilka razy ratował go Oskar Koprowski i raz poprzeczka. Do oceny wyjściowej dodajemy jeden punkt, bo mniej więcej w 80. minucie meczu doznał kontuzji biodra, ale ze względu na wykorzystane zmiany, nie mógł zejść z boiska. Mimo przeciwności losu udało mu się zachować czyste konto.
Dopóki ŁKS grał w jedenastu, jego występ był przeciętny, ale nienajgorszy. Po tym jak łodzianie stracili Macieja Dąbrowskiego i musieli się bronić, jego straty napędzały ofensywę drużyny z Gdyni.
Najpewniejszy punkt łódzkiej defensywy. Nie popełnił żadnego błędu, a wiele sytuacji uratował. W pierwszej połowie zdjął piłkę z nogi strzelającego zawodnika Arki. Nie tylko był nie do przejścia, ale też asystował Maciejowi Radaszkiewiczowi przy bramce. Dzięki jego postawie ŁKS wygrał mecz.
Zaliczył kilka strat, sprokurował karnego, ale na szczęście wcześniej był spalony i dostał dwie żółte kartki. Mimo wszystko nie był to tragiczny występ doświadczonego stopera, bo kilka razy zażegnywał groźne sytuacje w zarodku.
Jak zwykle grał bardzo ambitnie, dobrze radził sobie w defensywie, ale niewiele pomagał w ofensywie. Skrzydłowi Arki szybko przestali atakować jego stroną.
Bardzo słaba pierwsza połowa. Sam prokurował groźne sytuacje pod polem karnym ełkaesiaków. W drugiej grał nieco pewniej w defensywie, ale bardzo źle radził sobie z wyprowadzaniem piłki.
Nie błyszczał w ofensywie, często notował straty i zupełnie nie dogadywał się z Pirulo, ale za to po raz pierwszy pracował sporo w defensywie. Nie zagrał ani tak słabo jak na początku rundy, ani tak dobrze jak z Sosnowcem stąd ocena wyjściowa.
Nie może wrócić do formy sprzed kontuzji, wygląda jakby był źle przygotowany motorycznie, bo nie ma siły biegać. Zmarnował karnego, który mógł uspokoić grę łodzian.
Bardzo dobre 45. minut skrzydłowego ŁKS-u. Walczył o każdą piłkę, szukał kolegów świetnymi podaniami, wracał do defensywy i pomagał Klimczakowi. Na drugą połowę nie wyszedł, bo doznał kontuzji. Na szczęście to tylko stłuczenie.
Widać, że Hiszpan jest sfrustrowany i prawdopodobnie przez to gra źle. Przez pierwsze 20 minut meczu praktycznie nie dotykał piłki, później przeprowadził kilka indywidualnych akcji i to tyle z jego występu. Ciekawe co gryzie Pirula?
Musiał zejść w 85, minucie, bo – jak mówił trener Vicuna – dał z siebie wszystko. To prawda. Przesunięty z rezerw napastnik nie ma techniki Pirulo, ani zmysłu do gry Domingueza, ale ma ambicję i walczy o każdą piłkę. Jest szybki więc łatwo urywa się obrońcom., tak jak przy trafieniu w pierwszej połowie. Jego gol dał ŁKS-owi trzy punkty.
Nie chciało mu się grać. Oddał jeden strzał na bramkę i to tyle. Po meczu kibice ironicznie pytali, czy na pewno był na boisku.
Grali za krótko żeby oceniać.