Augustyniak został tego lata piłkarzem Legii. Wywołało to dużą złość kibiców Widzewa, bo w przeszłości były reprezentant Polski występował w łódzkim klubie. Był nawet kapitanem drużyny. Zawsze podkreślał swoje przywiązanie do czerwono-biało-czerwonych barw. Dlatego fani Widzewa nie mogli wybaczyć mu podpisania kontraktu ze znienawidzonym przez nich rywalem. Augustyniak mówi o tym w wywiadzie, jakiego udzielił portalowi sport.tvp.pl. Zapytany o komentarze pod swoim adresem kibiców łódzkiej drużyny, odpowiedział: – Od momentu ogłoszenia transferu otrzymywałem wiadomości. Według niektórych osób nie dokonywałem właściwego wyboru. Taki jest jednak zawód piłkarza. Nie każda decyzja spodoba się wszystkim. Byłem świadomy, że fani Widzewa nie będą z tego zadowoleni. Tak wybrałem i zupełnie tego nie żałuję.
Padło też pytanie o to, czy Augustyniak dostawał groźby. – Były… Pisali do mnie nawet ludzie z osiedla, na którym się wychowałem. Twierdzili, że taką decyzją i transferem do Legii przynoszę wstyd. Nie uważam tak. Niektóre słowa były po prostu śmieszne. Nikomu nie odpisywałem, bo po co komuś dawać satysfakcję? Co takim ludziom do mojego życia? Nie będę się sugerował opiniami innych osób. Przestało mnie to interesować. Lata temu czytałem komentarze fanów. Wygraliśmy mecz czy dwa – było super. Potem przegraliśmy? Nagle Augustyniak nie nadawał się do niczego. Wiele osób ma po prostu syndrom chorągiewki – skomentował. I dodał: – Z czasem po prostu zacząłem usuwać takie wiadomości, bo nie było sensu ich trzymać. Przed transferem rozmawiałem z najbliższymi, z żoną i z rodzicami. To ludzie, którzy są najbliżej mnie. A osiedle? Byłem na nim nawet ostatnio. Nikt mnie nawet nie zaczepił. Spodziewam się tego, że kiedy spotkam ludzi w Zduńskiej Woli, to po prostu normalnie się ze mną przywitają. Czasem niektórzy chcą być na siłę kozakami w internecie.
Piłkarz wspomina też trudne lata w Widzewie. W klubie się wtedy nie przelewało i mody Augustyniak musiał pożyczać pieniądze na życie. – Chodziło się do klubu, pytało o pensję i słyszało, że będzie za chwilę. Nie było. Nie jeden raz zdarzyło się, że pożyczałem pieniądze. Na ogół od mojej dziewczyny, a aktualnej żony. Brałem 200 złotych, by było na pociąg i jedzenie przez tydzień. Bywało trudno. Nie pochodzę z bogatej rodziny i nie zawsze tata i mama mogli mi pomóc – opowiada.
Cały wywiad można przeczytać tutaj.