Raków Częstochowa czekał na zwycięstwo od 17 sierpnia. Niestety, dla fanów Widzewa, wyczekiwanie na komplet punktów dla Medalików dobiegło końca przy Al. Piłsudskiego 138.
Ciężkie tygodnie mają fani Widzewa Łódź. Czterokrotny mistrz Polski po wielomilionowych zakupach w letnim okienku transferowym wygrał tyko trzykrotnie w 10 meczach. Dwa z tych zwycięstw miały miejsce w pierwszych trzech kolejkach. Od 2 sierpnia i wygranej w dobrym stylu nad GKS-em Katowice łodzianie rozegrali siedem meczów w lidze i wygrali tylko raz z beniaminkiem – Arką Gdynia.
W środku tygodnia Widzew awansował do 1/16 finału Pucharu Polski, ale pokonali Termalicę dopiero po serii rzutów karnych i mieli trochę szczęścia, że w ogóle pod niej doszło, bo gracze z Niecieczy byli bliżsi zwycięstwa w regulaminowym czasie gry i dogrywce.
CZYTAJ TAKŻE: Visus zawinił, Żyrę wieszają, czyli kibice Widzewa szukają kozła ofiarnego
Każdy z kibiców miał jednak nadzieję, że mecz z Rakowem przy Al. Piłsudskiego 138 będzie nowym początkiem dla Widzewa. Drużyna prowadzona przez Marka Papszuna zanotowała bardzo słaby start w lidze i przed meczem w Łodzi miała na koncie tylko osiem punktów w ośmiu meczach, a na komplet oczek Raków czekał od 17 sierpnia.
Mecz w Łodzi, na nieszczęście Widzewa, był dla Rakowa przełamaniem. Wicemistrzowie Polski wygrali 1:0. Bramkę w doliczonym czasie gry po asyście byłego gracza Widzewa – Michaela Ameyawa zdobył Lamine Diaby-Fadiga.
ABY PRZEJŚĆ DO GALERII KLIKNIJ NA ZDJĘCIE PONIŻEJ