Dla Mateusza Kowalczyka piątek był wyjątkowo intensywny – rano pisał maturę z angielskiego, a wieczorem zwyciężył w hicie Fortuna 1 Ligi. – Angielskim się nie stresowałem, a mecz z Wisłą był dopiero wieczorem, więc spałem spokojnie – mówił z uśmiechem na pomeczowej konferencji prasowej.
Kowalczyk powiedział, że sztab szkoleniowy przygotował dla piłkarzy wyjątkowy filmik ze słowami wsparcia od ich krewnych i przyjaciół. Jednocześnie przyznał, że to było spotkanie z gatunku tych, przed którymi nikogo nie trzeba motywować.
– Nie musieliśmy się dodatkowo nakręcać, bo wiedzieliśmy z kim gramy i o co gramy; że to mecz o sześć punktów. Uważam, że w pierwszej połowie przewagę miała Wisła – próbowaliśmy wyprowadzać piłkę od bramki, ale oni zakładali skuteczny pressing, wykorzystywali nasze błędy w rozegraniu i to ich napędzało. Druga połowa była już w naszym wykonaniu solidniejsza – zaczęliśmy lepiej pressować rywali, mieliśmy większą kontrolę nad przebiegiem meczu. Przy wyniku 3:2 stworzyliśmy kilka sytuacji, dzięki którym mogliśmy zamknąć to spotkanie, a Wisła miała już problem ze zbliżeniem się do naszej bramki. Myślę, że stworzyliśmy dziś fajne widowisko pełne dobrego futbolu. To, że wygraliśmy go w takich okolicznościach, przy takim dopingu to wielka rzecz nie tylko dla nas, ale i dla całego klubu. To zwycięstwo przybliżyło nas do awansu, ale też zmotywowało do tego, żebyśmy w kolejnych meczach pokazywali jeszcze więcej – stwierdził Kowalczyk.
Młody pomocnik ŁKS-u, którego kontrakt kończy się w 2024 roku po raz kolejny zabrał też głos na temat swojej przyszłości, zapewniając, że chce zagrać z ŁKS-em w Ekstraklasie.