W tie-breaku ŁKS Commercecon przegrywał ośmioma punktami. Wygrał 17:15.
Przed meczem ŁKS-u z BKS-em Bielsko do Łodzi dotarły dobre informacje. Developres Rzeszów wygrał, ale stracił punkt. Jeżeli ełkaesianki wygrałby bez starty dwóch setów, nadal miałby cztery punkty przewagi nad wiceliderem. Do składu wróciła Lana Scuka, która w poprzednim tygodniu zmagała się z problemami zdrowotnymi. Zamiast Kingi Drabek, na libero znowu grała Paulina Maj-Erwardt.
Początek należał do bielszczanek, ale ŁKS miał Robertę Ratzke. Brazylijska rozgrywająca w akcji na 5:5 w powietrzu wystawiła idealną piłkę Zuzannie Góreckiej. Przyjmująca reprezentacji Polski bez problemu zdobyła punkt. Niestety ŁKS miał ogromne problemy z przyjęciem. Bielszczanki przez brak komunikacji gospodyń zdobyły pięć punktów z rzędu. Dopiero kontra Valentiny Diouf sprawiła, że ełkaesianki mogły zmienić ustawienie. Po świetnym początku, Ratzke nie była sobą. Podobnie jak reszta drużyny nie przyjmowała, przegrała pojedynek na siatce z Julią Nowicką. Ełkaesiak przegrywały 14:20. Grę liderek rozruszał nieco Diouf. Ze Scuka w polu zagrywki zbliżyły się na punkt. To nie wystarczyło. Ełkaesianki rozbił przegrany challenge. Gdy obroniły pierwszego setbola, na boisku pojawiła się Julita Piasecka i Anastazja Hryszczuk. Wydawało się, że ełkaesianki odwrócą losy tej partii. Było 23:24, gdy Diouf zaserwowała w aut.
Drugą partię ŁKS rozpoczął tak jak przystoi liderowi. Diouf zagrała asa, a Ratzke pojedynczym blokiem zatrzymała skrzydłową z Bielska. Ełkaesianki prowadziły 6:1. ŁKS prowadził grę. Łodzianki bardzo dobrze obijały blok i same blokowały. Chociaż Ratzke najlepiej grała z kontuzjowaną Klaudią Alagierską-Szczepaniak, to widać, że zaczyna rozumieć się z pozostałymi środkowymi. Dzięki jej szybkim wystawom Aleksandra Gryka i Kamila Witkowska dołożyły w drugim secie kilka ważnych punktów. Setbola ełkaesianki grały po skończonej kontrze Góreckiej. Chociaż bielszczanki obroniły pierwszego, to przy drugim Diouf doskonale obiła blok.
Trzecia partia zaczęła się identycznie jak druga. ŁKS prowadził 5:1. Ratzke, drugi raz w meczu popisała się efektowną obroną. Tym razem challenge nie dopatrzył się piłki w boisku. Rozgrywająca podniosła ją ułamki sekund przed tym jak upadła. BKS na potęgę psuł zagrywki, a ŁKS zmierzał po zwycięstwo. Po efektownej czapie Witkowskiej prowadził 20:10. Setbola serwowała Natalia Dróżdż, jedna z najmłodszych ełkaesianek. Partię skończyła Gryka swoim firmowym atakiem spod siatki.
Na początku czwartej partii łodziankom brakowało koncentracji. Rzadko zdarza się żeby libero zdobyła punkt. Ta sztuka udała się Maj-Erwardt. Libero przebiła piłkę i przez nieporozumienie między przyjmującymi Bielska trafiła w boisko. W połowie ŁKS przegrywał 13:16. Ełkaesianki zmarnowały kilka szans na wyrównanie. Ponad piętnaście minut trwała przerwa w grze. Sędzia dopatrzył się błędu ustawienia, ale nie mógł rozgryźć kiedy został popełniony. Sytuacja była komiczna, bo rozjemca zawodów o pomoc poprosił statystyka ŁKS-u, mimo tego nadal nie za bardzo wiedział co się dzieje, więc rad udzielał mu komisarz i sekretarz zawodów. Świetnie bawili się kibice ŁKS-u, którzy podczas tej skandalicznie długiej przerwy dopingowali zespół i tańczyli. Po trwającym kwadrans sprawdzaniu, okazało się, że nie popełniono żadnego błędu i wynik 14:17 został utrzymany. ŁKS bił rekord w długości seta. Partia trwała ponad 50 minut. Sprawy w swoje ręce wzięła Witkowska. Zdobyła trzy punkty z rzędu. Było 21:22, gdy Bartłomiej Piekarczyk, trener bielszczanek poprosił o czas. Po nim jego drużyna grała lepiej i pierwsza serwowała setbola. Chociaż ełkaesianki obroniły pierwszego, przy drugim piłka w bloku odbiła się od Góreckiej i wyszła na aut. Drugi raz z rzędu potrzebny był tie-break.
W nim lepszy początek miały bielszczanki. Gdy ŁKS przegrywał 1:4, Chiappini wziął czas. To nie pomogło. Drużyny zmieniały strony po asie Pierzchały. BKS prowadził 8:2. Ełkaesianki były bezradne. Popsuta zagrywka bielszczanki dała liderkom trzeci punkt. W polu zagrywki stanęła Ratzke. Łodzianki zaczęły odrabiać straty. Po kontrach Diouf zbliżyły się na 7:10. Dzięki kontrze Włoszki wyrównały na 13:13. Po nieudanym bloku ŁKS-u, bielszczanki miały meczbola. Wydawało się, że Diouf trafiła w aut, ale po challengu punkt przyznano ŁKS-owi. Do rozstrzygnięcia meczu potrzebne były przewagi. Po bloku Witkowskiej, ŁKS miał meczbola. Po długie wymianie, kontrę skończyła Diouf. Liderki pozostają niepokonane. Odwróciły losy piątej partii chociaż przegrywały ośmioma punkami.
MVP: Valentina Diouf
ŁKS Commercecon – BKS Bostik Bielsko-Biała 3:2 (23:25, 25:17, 25:15, 23:25, 17:15)
ŁKS Commercecon: Ratzke, Górecka, Gryka, Diouf, Witkowska, Scuka, Maj-Erwardt (libero), oraz Hryszczuk, Piasecka, Gajer, Dróżdż