Marcel Krajewski ma za sobą debiut w reprezentacji do lat 21. – To powołanie nie było dla mnie niespodzianką – twierdzi piłkarz Widzewa.
O powołaniu Krajewskiego do młodzieżowej kadry informowaliśmy. Obrońca Widzewa był etatowym graczem reprezentacji do lat 20, ale gdy Dominik Marczuk został awaryjnie powołany do drużyny Michała Probierza (na skutek urazu Nicoli Zalewskiego), Krajewski został przesunięty do starszego rocznika, czyli właśnie do zespołu U-21. Prowadzi go Adam Majewski.
CZYTAJ TEŻ: Piłkarz i trener z krwi i kości. Jak w piłkę grał Żeljko Sopić?
W rozmowie z portalem Łączy Nas Piłka widzewiak stwierdził, że nie było to dla niego zaskoczeniem. – Sukcesywnie budowałem swoją pozycję w kadrze U-20, którą trener Majewski na pewno obserwował, jest w stałym kontakcie z trenerem Miłoszem Stępińskim. Ze zgrupowania na zgrupowanie w U-20 poprawiałem swoją formę, mecze w moim wykonaniu wyglądały coraz lepiej, więc myślę, że był to taki naturalny krok, żeby po prostu wskoczyć reprezentację wyżej – stwierdził w rozmowie z Szymonem Tomasikiem.
Reprezentacja do lat 21 jest obecnie w Turcji. Za nią towarzyski mecz z Danią (3:3), a przed nią z Ukrainą we wtorek. Później Krajewski wróci do Łodzi.
Jak się okazuje, widzewiak cały czas ma problem ze zdrowiem. Kontuzji doznał przed startem ligi, jeszcze na zgrupowaniu w Turcji, ale wrócił do gry. W tym roku wystąpił w czterech meczach, w tym w trzech ostatnich Widzewa. Za każdym razem grał od pierwszej minuty. Wychodzi na to, że wciąż biega po boisku z bólem.
– To nie jest uraz, który może przerodzić się w poważniejszą kontuzję. Nie jestem do końca zdiagnozowany, jedyne co mi doskwiera, to ból. Moja ambicja tutaj przeważyła, bo gdy dostaje się taką szansę, trzeba ją po prostu wykorzystać. Myślę, że dwa razy bardziej bym żałował, gdybym nie spróbował i nie podjął rękawicy w tej sytuacji. Warto było po prostu zacisnąć zęby i dać z siebie to, co po prostu mogłem w tym momencie – powiedział Krajewski po debiucie w reprezentacji U-21.