– Nie da się sprowadzić 11 zawodników z różnych części świata, z różnych zespołów, sklecić drużynę i coś wygrać. Po prostu musimy to robić krok po kroku – mówi w rozmowie z Money.pl Robert Dobrzycki.
Nowy właściciel Widzewa udzielił wywiadu portalowi Money.pl. W rozmowie z Łukaszem Kijkiem, szefem redakcji, Robert Dobrzycki powiedział m.in. o tym, jakie ma ambicje i jakie cele biznesowe stawia sobie w klubie.
– Dla mnie to coś więcej niż zwykły projekt – traktuję go jako misję. To klub, któremu kibicuję od lat, więc podchodzę do niego z myślą o długofalowym zaangażowaniu. Żeby jednak realnie poprawiać jego funkcjonowanie, muszę patrzeć na niego także z perspektywy biznesowej: jako na organizację, którą należy coraz lepiej zarządzać, z coraz bardziej stabilną sytuacją finansową i coraz sprawniejszymi strukturami – odpowiedział m.in.
CZYTAJ TEŻ: Robert Dobrzycki: “1,5 mln euro za zawodnika? Raczej nie”
Zapytano go również o transfery, jakie Widzew przeprowadzić ma latem. – Samo sprowadzanie gotowych zawodników nie gwarantuje sukcesu: w wielu przypadkach to się po prostu nie sprawdza. Dlatego nie chcę budować klubu na krótkoterminowych rozwiązaniach. Jeśli sukces przyjdzie szybciej, oczywiście będzie świetnie, ale nie możemy tego zakładać ani na tym opierać strategii. Moim celem jest długofalowy rozwój, przy jednoczesnym ograniczaniu ryzyk po drodze. Gdzie i kiedy nas to doprowadzi, zobaczymy. Wierzę jednak, że nie ma drogi na skróty. Trzeba działać krok po kroku, konsekwentnie – powiedział szef klubu. I dodał: – Nie da się sprowadzić 11 zawodników z różnych części świata, z różnych zespołów, sklecić drużynę i coś wygrać. Po prostu musimy to robić krok po kroku.
Robert Dobrzycki mówi też w wywiadzie o różnicy między dwoma światami: światem biznesu i światem piłki. – Różnice widać od razu. Ten mój dotychczasowy świat – mimo że jest większy biznesowo – jest cichy, nie jest publiczny. Oprócz kilku osób z branży i być może u mnie w firmie niewielu ludzi jest zainteresowanych, co się dzieje w tym biznesie – odpowiedział.
Cały wywiad można przeczytać tutaj.