– Nie będę ukrywał, łezka się w oku zakręciła. Już od trzech dni czułem, że wracam do domu – niedzielny mecz Śląsk-ŁKS był wyjątkowy dla Kamila Dankowskiego. Obrońca Biało-Czerwono-Białych zagrał przeciwko klubowi, który go ukształtował.
Dankowski pochodzi z Dolnego Śląska, a konkretnie z Dusznik-Zdroju, uzdrowiska położonego w Górach Orlickich, tuż przy granicy z Czechami. Przygodę z futbolem zaczynał w Nysie Kłodzko, jednak szybko trafił do stolicy regionu, gdzie spędził większość swojego piłkarskiego życia – najpierw w drużynie FC Wrocław Academy, a później w Śląsku Wrocław, który zaoferował mu pierwszą profesjonalną umowę w 2012 roku. Dwa lata później Dankowski zaliczył debiut w Ekstraklasie, a zieloną koszulkę zakładał przez sześć kolejnych sezonów, w trakcie których rozegrał dla „Wojskowych” łącznie niemal sto ligowych meczów.
Niedzielne spotkanie było dla Dankowskiego wyjątkowe – po raz pierwszy zagrał u stóp Ślęzy w koszulce innego klubu niż Śląsk. – Od początku meczu było we mnie sporo emocji, już od trzech dni czułem, że wracam do domu. Po przerwie one odpuściły i czułem się dużo lepiej – przyznał w strefie mieszanej tuż po zakończeniu spotkania.
Bardzo ciepło przywitali Dankowskiego kibice Śląska, którzy skandowali jego nazwisko. – Nie będę ukrywał, łezka się w oku zakręciła. Jestem zżyty z tym klubem i z kibicami. Bardzo mi miło, że docenili moją postawę; to, że byłem chłopakiem z Wrocławia, ze Śląska, który przebił się do pierwszej drużyny. To było dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie, po meczu podszedłem do nich i podziękowałem za takie przyjęcie. Na pewno będę oglądał mecze Śląska i mocno mu kibicował – stwierdził obrońca.
Podczas pomeczowej konferencji prasowej ciepłych słów nie szczędził Dankowskiemu Piotr Stokowiec. – Było po nim widać nerwowość, choć z każdą minutą grał coraz lepiej. Wiem, jak to jest, sam jako piłkarz też grywałem podobne mecze. To nigdy nie jest łatwa sytuacja, zwłaszcza, gdy twoja drużyna jest w takiej sytuacji, jak obecnie ŁKS. Kamil potrafił sobie jednak z nią poradzić i to nas cieszy. Widzę w nim zawodnika rozwojowego. Kiedyś z podobnej pozycji startował Karol Fila, który skończył w jednej z najlepszych lig świata [obecnie Fila jest piłkarzem francuskiego RC Strasbourg Alsace – przyp. red.]. Myślę, że w tym przypadku może być podobnie – komplementował swojego piłkarza trener ŁKS-u.