Stałe fragmenty gry w Widzewie leżą od dawna. Nowy trener to nowa nadzieja, że piłkarze łódzkiej drużyny w końcu nauczą się zdobywać gole w ten sposób.
W najbliższy piątek Żeljko Sopić zadebiutuje na ławce Widzewa. Łodzianie na wyjeździe zmierzą się z Piastem Gliwice. Przez dwa tygodnie poprzedzające to spotkanie chorwacki trener będzie robił, już robi, wszystko, by przekazać piłkarzom swoją wizję gry. I by poprawić to, co działało w Widzewie najgorzej. Sporo tego, o czym świadczy dopiero 13. miejsce w tabeli.
Dobrą robotę zrobił już Patryk Czubak, zwłaszcza w defensywie. W pierwszych czterech meczach tego roku Widzew prowadzony jeszcze przez Daniela Myśliwca stracił aż 12 goli, czy średnio trzy na spotkanie. Gdy zespół przejął jego asystent, było o niebo lepiej. W trzech meczach łódzki zespół stracił już tylko dwie bramki (średnia 0,66). W ostatniej kolejce Widzew zagrał na zero z tyłu co po raz ostatni zdarzyło się 9 listopada w meczu z Zagłębiem Lubin. W kolejnych dziesięciu pojedynkach czerwono-biało-czerwoni dali sobie strzelić przynajmniej jednego gola.
Do poprawy na pewno są też stałe fragmenty gry. To w ogóle szwankuje w Widzewie od lat. Nauczyć tego piłkarzy nie potrafili kolejno Marcin Kaczmarek, Enkeleid Dobi i Marcin Broniszewski, a potem także Janusz Niedźwiedź i Daniel Myśliwiec. Oczywiście widzewiacy strzelali gole z rzutów wolnych, czy karnych, a także po rzutach rożnych, ale było ich – zwłaszcza tych ostatnich – naprawdę mało.
W poprzednim sezonie (dane z Ekstrastats.pl) Widzew zdobył tylko trzy bramki po kornerach, co było drugim najgorszym wynikiem w całej PKO Ekstraklasie (razem z ŁKS-em). Gorzej w tym elemencie poszło tylko – tu zaskoczenie – Legii Warszawa.
CZYTAJ TEŻ: Widzew czeka latem kadrowa rewolucja? To bardzo prawdopodobne
Najwięcej goli po rogach – po dziewięć – zdobyły Cracovia i Jagiellonia Białystok. Biorąc po uwagę wszystkie stałe fragmenty (karne, rożne, auty, rzuty wolne bezpośrednie i pośrednie), najlepsza była właśnie Jaga (25), która sięgnęła przecież po mistrzostwo Polski. Natomiast biorąc pod uwagę, stosunek goli ze stałych fragmentów do wszystkich zdobytych przez dany zespół w sezonie, to najlepsza była Puszcza Niepołomice, która strzeliła 56,41 procent bramek właśnie po sfg. Widzew był w środku stawki – 33,33 procent.
Korzystając z przerwy reprezentacyjnej, sprawdźmy, jak jest teraz, po 25. kolejkach obecnych rozgrywek (dane z Ekstrastats.pl). Prym wiedzie Cracovia, która po stałych fragmentach gry zdobyła zdecydowanie najwięcej bramek, bo aż 20. Połowę tego po kornerach, co jest wręcz wynikiem znakomitym. Druga na liście Stal Mielec zdobyła tak pięć bramek. Widzew tylko trzy. Z 28 trafień łodzian w obecnych rozgrywkach dwa padły z rzutów karnych, jeden po rzucie wolnym, jeden po rzucie wolnym bezpośrednim i jeden po wyrzucie piłki z autu. W sumie więc osiem, co daje 28,6 procent wszystkich zdobytych goli.
Najwięcej ich znów ma na koncie Puszcza – 58,3 procent. Dalej są Piast Gliwice i Stal Mielec – po 46,2, Cracovia – 45,5, a potem Lechia Gdańsk – 34,6.
Najsłabiej o dziwo wypadają zespoły z góry tabeli. Jaga tylko 14,9 procent goli zdobyła po stałych fragmentach, Lech Poznań – 19,1 proc., a Raków Częstochowa – 21,6. te drużyny zdobyły po prostu bardzo dużo bramek z gry, ale i na pewno ten element powinny poprawić.
Widzew jak najbardziej też. Może kolejny trener zrobi to, co nie udało się poprzednikom.
Żeby nie było tak całkowicie pesymistycznie, to warto jednak zauważyć, że nie jest tak źle, jeśli chodzi o stracone gole po stałych fragmentach. Widzew dał sobie strzelić po nich 9 bramek. Zdecydowanie najgorszy jest Radomiak – 16, a kolejna Legia – 15 i Śląsk Wrocław – 14. Łódzki zespół stracił trzy bramki po karnych, trzy po rożnych, dwa po rzutach wolnych i jeden po rzucie wolnym bezpośrednim. Widzew jest trzecią drużyną w lidze, która ma najniższy stosunek straconych goli ze stałych fragmentów do wszystkich straconych. To 23,7 proc. Inna sprawa, jak dużo traci ich z gry. Na szczęście ostatnio już mniej.