Zacznijmy od początku. Przede wszystkim pozbyto się największego od lat szkodnika, który był w klubie zdecydowanie za długo i zastąpiono go Januszem Dziedzicem, byłym piłkarzem, który w moim odczuciu nigdy nie wykorzystał w pełni swojego potencjału. Niestety kontuzje nie pozwoliły mu rozwinąć piłkarskich skrzydeł.
Zatrudnienie Janusza Dziedzica to na pierwszy rzut oka w końcu jakaś mądra decyzja. Janek zna specyfikę klubu i miasta, bo przecież mieszka w Łodzi. Myślę, że docierały do niego sygnały dotyczące złej sytuacji w ŁKS-ie i wie, jak dyrektor sportowy takiego klubu nie ma prawa działać.
Każdy powinien dostać czas i jakiś kredyt zaufania, dlatego na ostateczne oceny działań nowego dyrektora sportowego przyjdzie jeszcze czas. Niemniej już teraz można brać po lupę chociażby przejrzystość transferów, bo to co się działo w ostatnich latach w tym klubie, było wręcz niedopuszczalne.
Już po pierwszych transferach nowego dyrektora widać, że problemy finansowe klubu nie minęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Do tej pory pozyskano zawodników po przejściach, ale jeśli tylko pozwoli im zdrowie, to będą chcieli wrócić na przyzwoity poziom, który prezentowali w poprzednich latach. Mam na myśli przede wszystkim Dawida Korta, niegdyś bardzo utalentowanego zawodnika, który gdzieś po drodze nieco się zagubił.
Do tego wrócił Bartosz Biel, czyli chłopak, który chce grać w ŁKS-ie, czuje z tym klubem więź. Trzeci zawodnik to Ukrainiec, Władysław Ochronczuk, który ma przetarcie w polskiej I lidze. Zawsze powtarzałem, że ŁKS musi patrzeć w kierunku polskiej ligi, a nie tylko Hiszpanii, bo w drużynie musi być zachowana równowaga. Przed Ukraińcem jednak trudne zadanie, bo ma zastąpić Maksa Rozwandowicza, który przecież przeszedł z klubem drogę od najniższych klas rozgrywkowych aż do ekstraklasy.
Osobiście, po ostatnim sezonie pozbyłbym się kilku innych zawodników niż Rozwandowicz, ale osądzać tę decyzję będziemy dopiero po kilku kolejkach, bo, jak już pisałem wcześniej, każdy powinien dostać szansę, by się pokazać.
Ci wszyscy zawodnicy będą grać pod przewodnictwem trenera, który osiągnął awans do ekstraklasy, czyli, bądź co bądź, największy sukces ŁKS-u w ostatnich latach. Mimo wszystko czasy się zmieniają, szatnia jest inna, inny stadion. Zobaczmy czy ten odgrzewany kotlet będzie dla kibiców zjadliwy.
Co dalej? Należy spodziewać się jeszcze kilku ruchów z klubu i do klubu. Chociaż oficjalnych ofert nie ma, to wciąż pierwszym zawodnikiem do sprzedaży będzie Pirulo. Jeśli tylko pojawi się jakakolwiek oferta na niezłym poziomie, to nie mam wątpliwości, że ten zawodnik zostanie spieniężony. Nie zapominajmy przecież o tym, że te wszystkie pozytywne zmiany mają w pewnym stopniu odwrócić uwagę od problemów finansowych, z którymi mierzy się klub.
Osobiście liczę na to, że prezes Salski wyłoży w formie sponsoringu kilka milionów złotych, a piłkarze będą biegać po boisku w koszulkach z logo jednej z firm dobrodzieja, dumnie ją reprezentując. To chyba byłoby bardziej fair, niż ciągłe dofinansowywanie klubu poprzez podnoszenie kapitału zakładowego spółki.