Nie milkną echa kluczowej akcji meczu ŁKS – Raków, w której sędzia Tomasz Kwiatkowski wyrzucił Piotra Janczukowicza z boiska. Zdaniem Piotra Stokowca arbiter podjął „nieludzką decyzję”. Inaczej widzi tę sytuację sędziowski ekspert, Rafał Rostkowski.
To była bez wątpienia jedna z akcji, które zdecydowały o losach czwartkowego meczu. Rzecz działa się w dziesiątej minucie dogrywki. Janczukowicz przyjął w polu karnym podanie od Daniego Ramíreza i ruszył w stronę bramki rywali. Na jego drodze stanął Fran Tudor. Chorwacki obrońca wyciągnął rękę, aby zatrzymać ełkaesiaka, a ten po tym, gdy poczuł kontakt z rywalem, padł na ziemię. Tomasz Kwiatkowski podjął decyzję bez chwili wahania – pokazał Janczukowiczowi drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i odesłał go do szatni.
Do tej decyzji arbitra odniósł się na pomeczowej konferencji prasowej trener ŁKS-u, Piotr Stokowiec. – To trochę nieludzka decyzja sędziego Kwiatkowskiego […] Tam był kontakt, zawodnik Rakowa trzymał go ręką. Czy to spowodowało upadek? Jeżeli nawet nie było karnego, wiedząc, że Januczkowicz ma żółtą, uważam, że nie powinno być drugiej kartki – stwierdził [czytaj więcej TUTAJ].
Inaczej widzi tę sytuację Rafał Rostkowski, były arbiter międzynarodowy, a obecnie sędziowski ekspert współpracujący z TVP Sport. Zdaniem Rostkowskiego ta akcja mogła skończyć się rzutem karnym, gdyby Janczukowicz wcześniej zasygnalizował sędziemu, że jest zatrzymywany. Zdaniem eksperta ełkaesiak przewrócił się w momencie, w którym minął już rywala, dodatkowo dokładając sporo od siebie. – W tym momencie […] było to ewidentne boiskowe oszustwo polegające na próbie wykorzystania nieznaczącego kontaktu fizycznego […] dla wymuszenia podyktowania rzutu karnego – przekonuje Rostkowski w artykule opublikowanym na stronie sport.tvp.pl.
Co więcej, zdaniem eksperta Janczukowicz zasłużył w tej sytuacji nie na jedną, a na… trzy żółte kartki. Rostkowski zwraca uwagę na to, że po całym zdarzeniu piłkarz ŁKS-u dwukrotnie naruszył nietykalność cielesną sędziego Kwiatkowskiego, najpierw chwytając go za koszulkę, a potem dotykając w pierś. Według eksperta takie zachowanie jest „absolutnie niedopuszczalne”, a każda tego typu sytuacja skończyłaby się pokazaniem piłkarzowi żółtej kartki, gdyby tylko nie miał on już w tamtym momencie na koncie czerwonego kartonika. – Janczukowicz zasłużył na co najmniej cztery kartki. […] Takie traktowanie sędziego jest karygodne i jest złym przykładem dla innych, w tym dla piłkarzy z niższych lig i klas oraz dla dzieci i młodzieży. Gdy tak zachowuje się zawodowy piłkarz Ekstraklasy, to czego można oczekiwać od amatorów i początkujących? – pisze bardzo stanowczo Rostkowski (jego komentarz można przeczytać w całości TUTAJ).
kontrowersjeŁKS ŁódźPiotr JanczukowiczRafał RostkowskisędziaTomasz Kwiatkowski