Łódzcy hokeiści zrobili ważny krok na drodze do półfinału play-offów pierwszej ligi. W środę byli wyraźnie lepsi od MKS Sokołów Toruń i powinni strzelić rywalowi więcej niż 5 goli.
Zespół Jurija Ziankowa od początku grał z Sokołami czujnie i spokojnie. Łodzianie cierpliwie pracowali na pierwszego gola, a ten przyszedł w 8. minucie. Jego autorem był Ilia Trofimow. Prowadzenie gospodarzy zmusiło przyjezdnych do pokręcenia tempa. Dążenie do remisu sporo ich kosztowało, ale przyniosło efekt kilkanaście sekund przed końcem pierwszej tercji, gdy torunianie wykorzystali 2-minutową karę Mikity Antanowicza. Decydujące dla losów spotkania wydarzenia miały jednak miejsce w kolejnej części meczu.
Podrażnieni straconym golem hokeiści TME ŁKH po zmianie stron pokazali na co ich stać. Grali szybko i zdecydowanie, co przekładało się na kolejne akcje bramkowe, których jednak przez 10 minut nie potrafili wykorzystać. A szkoda, bo co najmniej 2 z nich powinny zakończyć się skierowaniem krążka do bramki. Konsekwencja została jednak nagrodzona po pół godziny gry. Dwa szybkie ciosy w 31. i 34. minucie wyprowadzone przez Mateusza Kubiaka i ponownie Trofimowa pozwoliły łodzianom wyjść na bezpieczne prowadzenie i przejąć pełną kontrolę nad meczem.
Nie przeszkodziły im nawet poważne osłabienia. Jeszcze w tej samej części spotkania karę meczu za brzydki faul otrzymał Ricardo Regala, który nie tylko do końca nie mógł już pojawić się lodzie, ale też sprawił, że jego koledzy przez kolejne 5 minut mieli grać jednego mniej w polu. Jakby tego było mało, po chwili na ławkę kar, choć już tylko na 120 sekund, powędrował również Siergiej Mikulczyk.
Do końca tercji, czyli przez ponad minutę, torunianie nie byli w stanie wykorzystać aż dwuosobowej przewagi, ale gola kontaktowego strzelili niedługo po zmianie stron. Wystarczyło jednak, że liczba zawodników w obu drużynach się wyrównała i znów ton wydarzeniom nadawać zaczęli gospodarze, którzy szybko za sprawą Andrei Popowa odpowiedzieli na trafienie Sokołów, a w samej końcówce meczu dobili rywala bramką Mikulczyka na 5:2.
Na pochwały po spotkaniu zasłużyli nie tylko zawodnicy z Łodzi, ale też fan gospodarzy, którzy wypełnili Bombonierkę po brzegi i mocno dopingowali zespół, zwłaszcza w tych najtrudniejszych momentach. Kibice odpowiedzieli również na apel klubu i włączyli się w zbiórkę darów dla ogarniętej wojną Ukrainy.
Środowym meczem TME ŁKH Łódź potwierdziło znakomitą w 2022 roku dyspozycję sportową, dzięki czemu może z nadzieją patrzeć nie tylko na rewanż, ale również na ewentualną rywalizację półfinałową. Żeby dostać się do strefy medalowej musi jednak najpierw pokonać Sokoły w Toruniu. Teoretycznie ma na to aż dwie szanse, najpierw w sobotę 5 marca (18:30), a w przypadku niepowodzenia również dzień później. Rywalizacja toczy się bowiem do dwóch zwycięstw.
Bramki dla TME ŁKH Łódź: Ilia Trofimow (x2), Mateusz Kubiak, Andrei Popow, Siergiej Mikulczyk.