Jak zwykle pewniak. Wszystko zrobił jak należy i zachował czyste konto.
Nie miał dużo pracy, bo ten mecz był niesamowicie nudy, ale z powierzonych mu zadań wywiązywał się wzorowo.
Tak jak w większości meczów w tym sezonie. Jemu i Oskarowi Koprowskiemu nie można wiele zarzucić.
Jak wyżej.
Powrót po długiej przerwie w bardzo dobrym stylu. Szkoda, że tak późno, ale jeżeli jakimś cudem uda się zatrzymać go w ŁKS-ie na następny sezon, to może być bardzo ważnym punktem drużyny co udowodnił w Polkowicach.
Jeżeli plotki, o tym, że jego kontrakt przedłuża się po rozegraniu określonej ilości minut są prawdziwe, to może i dobrze, bo Tosik zagrał przyzwoicie. Inna sprawa, że był to mecz ze spadkowiczem z pierwszej ligi.
Brakuje mu kreatywności i chęci, podejmuje złe decyzje, ale nie było tragicznie.
Czekał na gola miesiąc i jak już strzelił to od razu dwa. Znikał na długo, ale swoje zrobił. Jeżeli mógłbym mieć do niego prośbę to pozwolę sobie wystosować ją na łamach Łódzkiego Sportu. Strzel jeszcze cztery z Odrą, z jedną z Katowicami i dwie na wagę zwycięstwa w barażach. Potem możemy się rozejść w pokoju.
Żelazna płuca jak zwykle nie zawiodły. To po jego podaniu Maciej Radaszkiewicz wywalczył rzut karny.
O to chodzi. Jak nie możesz trafić do bramki to wywalcz karnego. Dzięki niemu ŁKS strzelił pierwszego gola od miesiąca.
W derbach wypadł fajnie, w Polkowicach mniej fajnie, ale na pewno solidnie. Drużynie dużo daje jego nieustępliwość.
1 Comment
To wszystko prawda. Ale wielką ozdobą meczu był Pan Sędzia. WIELKI SĘDZIA. Funkcjonowanie takich wielkości, to najwyższy stopień zagrożenia bezpieczeństwa uczestników zawodów piłkarskich w Polsce. Dusza wznosiła oczy do nieba, z zachwytu rzecz jasna, spoglądając na kolejne WIELKIE decyzje i rozstrzygnięcia. A popis przed pierwszym rzutem karnym, wprawił wszystkich w euforię. Tylko trener gospodarzy był zwyczajnie wściekły, ale w końcu malkontentów nigdy nie brakuje.