Przed sezonem Widzew wypożyczył do pierwszoligowych klubów Bartosza Guzdka, Kacpra Karaska i Radosława Gołębiowskiego, którzy nie spełniali oczekiwań trenera Janusza Niedźwiedzia. To chyba dobry ruch, by młodzi regularnie grali na niższym poziomie i wrócili po jakimś czasie, oby lepsi, niż wcześniej. W ich miejsce ściągnięto właśnie Sypka i Zjawińskiego. Mieli być oczywiście zdecydowanie lepsi.
Pierwszy przyszedł z Zagłębia Lubin, drugi został wypożyczony z Lechii Gdańsk do końca sezonu. To mieli być nowi młodzieżowcy Widzewa, już na PKO Ekstraklasę. W kadrze, z młodych graczy gotowych na tę ligę, był tylko Ernest Terpiłowski. To właśnie on jest nr 1, jeśli chodzi o młodzieżowców w Widzewie. Co prawda nie ma już przepisu, że w składzie koniecznie musi być młody piłkarz, ale to złudne, bo liczą się im minuty spędzone na boisku. Jeśli na koniec sezonu będzie ich mniej niż 3000, to klub będzie musiał płacić.
CZYTAJ TEŻ: Widzew bliżej Ligi Mistrzów, ale najpierw utrzymanie
Jeśli jest zdrowy, tak jak teraz, to gra Terpiłowski, a Sypek i Zjawiński wchodzą na zmianę. Mało tego, ostatnio pracują… hybrydowo. W meczu z Miedzią Legnica w meczowej kadrze był Zjawiński, a Sypek gościł w sektorze rodzinnym w Sercu Łodzi, gdzie spotkał się z kibicami, m.in. pozował do zdjęć. W spotkaniu z Zagłębiem Lubin, poprzedzającym pojedynek z Miedzią, było na odwrót. Sypek był w kadrze, a Zjawiński w sektorze rodzinnym. Można chyba założyć, że obaj są w tej chwili na podobnym poziomie. Spójrzmy zresztą na ich statystyki. Były gracz Zagłębia wystąpił w tym sezonie w dziewięciu meczach. Raz był w pierwszym składzie (Terpiłowski leczył uraz), a osiem razy wchodził na boisko z ławki. Na boisku był przez 176 minut. Strzelił jednak gola: w meczu ze Stalą Mielec.
Głównym beneficjentem kontuzji Terpiłowskiego był Zjawiński, bo w ośmiu meczach, w jakich zagrał w lidze, pięć razy grał od początku. Nie rozegrał jednak ani jednego spotkania od pierwszej do ostatniej minuty. Na boisku był przez 385 minut. Gola nie zdobył. Jedno trafienie zaliczył za to w Fortuna Pucharze Polski w meczu z KKS-em Kalisz. Grał wtedy jedną połowę.
W meczu z Miedzią w ostatni piątek 21-latek grał przez około kwadrans. Niezbyt długo, ale zdążył zapaść w pamięć kibiców. – Nie ma co ukrywać, to była słabsza zmiana. Wszyscy to widzieli. Musi się podnieść. W kolejnym mikrocyklu musi zagryźć zęby i popracować mocniej i jeśli będzie miał kolejne możliwości, to musi dawać lepsze zmiany – mówił po meczu trener Łukasz Zjawiński. Rzeczywiście zagrał bardzo słabo. Trener dał mu nadzieję na występ w piątek przeciwko Górnikowi Zabrze, ale teraz chyba kolej na Sypka. Oczywiście mowa o miejscu w kadrze, a nie o grze od początku.
CZYTAJ TEŻ: Martin Kreuzriegler z Widzewa: „Marzę o występach w europejskich pucharach”
Głos na temat Zjawińskiego zabrał teraz w portalu goal.pl Tomasz Wichniarek, czyli dyrektor sportowy w Widzewie. – Proszę spojrzeć na jego CV, na ostatni sezon. Rozegrał 14 spotkań w 1 lidze i strzelił 9 bramek, to coś mówi. Analizowaliśmy, widzieliśmy, jak on gra. Doceniamy go na pozycji, gdzie go trener wystawia. Gra na skrzydle, a to nie jego pozycja. Ma teraz troszkę gorszy okres, ale to nie tak, że ktoś przypadkowo wziął chłopaka. Szukaliśmy zawodnika podobnego do Jordiego, umiejącego zdobywać bramki, a to robił w Sandecji. Chodziło o kogoś, kto nie musi wygrać rywalizacji z Jordim, ale będzie wchodził z ławki. Taka była idea tego transferu – tłumaczył. Idea to jedno, ale rzeczywistość, to niestety drugie.
Zjawiński oczywiście nie ma szans w rywalizacji z Jordim, który gra bardzo dobrze i ma niepodważalną pozycję. Pozostaje mu rywalizacja z równolatkami na prawym skrzydle. Terpiłowski też nie rozgrywa świetnego sezonu, ale Sypek i Zjawiński są obiektywnie jeszcze gorsi. Patrząc na ich poczynania na boisku, trudno być optymistą, bo obaj naprawdę odstają od kolegów. Karasek i Gołębiowski nie wydają się na pierwszy rzut oka gorsi od nich. Chyba, że młodzieżowcy Widzewa jeszcze „odpalą”. Może potrzebują więcej czasu? Chyba tak trzeba na to patrzeć, by wciąż mieć nadzieję, że na koniec sezonu obaj nie znajdą się po stronie niewypałów transferowych łódzkiego klubu.