Gdyby ŁKS przez cały sezon punktował tak jak za kadencji Marcina Matysiaka, rozgrywki skończyłby na siódmym miejscu.
ŁKS wygrał z Radomiakiem Radom, ale nadal ma trudną sytuację. Do miejsc dających utrzymanie traci osiem punktów. Za to gdyby spojrzeć na tabelę od momentu, gdy pierwszym trenerem został Marcin Matysiak… Ełkasiacy są na ligowym podium. Lepiej punktuje tylko Widzew i Górnik Zabrze.
Pod wodzą Matysiaka, beniaminek zdobywa średnio 1,38 punktu na mecz. Tak samo w poprzednim sezonie radziła sobie Cracovia. I zajęła siódme miejsce w ekstraklasie. Trener ŁKS-u zdobył 11 z 21 punktów w tym sezonie. Jest lepszy niż Kazimierz Moskal i Piotr Stokowiec razem wzięci. W osiem meczów Matysiak podwoił dorobek punktowy beniaminka z poprzednich dwudziestu kolejek. Tak samo jak ŁKS punktowała w tym czasie Jagiellonia, Pogoń Szczecin i Raków Częstochowa, czyli kandydaci do mistrzowskiego tytułu.
– Przychodzenie do klubu i codzienna praca nie miałyby żadnego sensu, gdybyśmy w to nie wierzyli. Oczywiście ktoś czytając te słowa może powiedzieć, że spadłem z księżyca, ale to jest jedyna możliwa droga. Przecież nie wejdę do szatni i nie powiem: „chłopaki, odpuśćcie już sobie”. My wierzymy w tę drużynę na sto procent i walczymy dalej. Po drodze może być różnie, mogą zdarzać się przeciwności, ale ja, sztab i zawodnicy cały czas dajemy z siebie wszystko i ciężko pracujemy – zapowiadał Matysiak w rozmowie z Łódzkim Sportem (tutaj).
Ełkaesiacy, gdy trenerem był Matysiak strzelili 12 goli. Przez sześć kolejek zdobyli prawie połowę goli z całego sezonu. To więcej goli niż zdobył między innymi Lech Poznań, Widzew i Górnik Zabrze.
Stracili najwięcej bramek z całej ekstraklasy, ale złożył się na to mecz z Jagiellonią, w którym lider aż sześć razy pokonał łódzkiego bramkarza.
Szkoda, że młody trener nie dostał szansy już w listopadzie, gdy zwolniono Kazimierza Moskala. Od jednego z piłkarzy usłyszeliśmy, że “gdyby nie Stokowiec to byśmy się utrzymali”. Matysiak ciągle się uczy, ale nie można odmówić mu charyzmy. Uwielbiają go kibice, którym po każdym meczu dziękuje za wsparcie.
– Błędy się zdarzają i będą nam się zdarzać, ale nigdy nie może zabraknąć nam odpowiedniego podejścia i zaangażowania. Chciałbym, żeby za kilka miesięcy piłkarze mogli stwierdzić, że przy tym sztabie, przy trenerze Matysiaku się rozwijają – dodał trener ŁKS-u.
Wszystko wskazuje na to, że trener beniaminka niebawem rozpocznie kurs UEFA Pro. Według prawa będzie mógł wtedy dalej prowadzić zespoły w ekstraklasie i pierwszej lidze. Ciekawe, czy szefowie ŁKS-u zaufają młodemu trenerowi? Jedno jest pewne, odmienił oblicze drużyny skazywanej na pożarcie. Nawet, jeżeli łodzianie spadną, to zrobią to z godnością.
1 Comment
Nawet, jeżeli łodzianie spadną.
Nawet?
Jeśli nie spadną, to trzeba będzie wszcząć śledztwo we Wrocławiu, bo albo ktoś kupuje, albo wcześniej sprzedawał.