Żeljko Sopić został zwolniony z Widzewa. Z bólem serca stwierdzam więc, że słowa władz Widzewa o wielkim długofalowym projekcie można wyrzucić do kosza. Szkoda, bo myślałem, że pracują tu ludzie godni zaufania.
Dlaczego Widzew zwolnił trenera Żeljko Sopicia? Powodem, jak stwierdził Mindaugas Nikolicius, były kiepskie wyniki drużyny. Dyrektor sportowy, który swoją drogą podczas konferencji prezentującej nowego trenera jakoś nie kipiał radością, musiał poniekąd przyznać się do tego, że zatrudnienie Żeljko Sopicia było błędem. Tak bowiem wynika z decyzji klubu o rozstaniu z Chorwatem.
Tylko czy faktycznie Sopić zasłużył na to, by zwalniać go po sześciu spotkaniach nowego sezonu? Moim zdaniem, nie.
Żeljko Sopić to szkoleniowiec z doświadczeniem, który w piłkarskiej i trenerskiej karierze przeżył bardzo dużo. Zgodził się przyjść do Widzewa, bo uwierzył ludziom, którzy go zatrudnili, że dostanie prawdziwą szansę zostania twarzą wielkiego projektu. Miał za zadanie zbudować drużynę, która w ciągu 2-3 lat powalczy o grę w europejskich pucharach. Ale najpierw, z przeciętnym i rozbitym zespołem miał wywalczyć utrzymanie w ekstraklasie. To się udało. Widzew został w najwyższej klasie rozgrywkowej, po czym w ciągu jednego okienka transferowego wymieniono pół składu.
Drużyna nieźle wyglądała w okresie przygotowawczym, ale część z zawodników dołączyła do Widzewa kilka lub kilkanaście dni przed inauguracją ekstraklasy. Mimo to Widzew rozpoczął rozgrywki od wygranej z Zagłębiem Lubin 1:0. Później przyszła fatalna porażka z Jagiellonią 2:3 (po straconych dwóch golach w doliczonym czasie), a następnie pewne zwycięstwo z GKS-em Katowice 3:0 – choć powinno być wyższe, bo do dzisiaj nie rozumiem, dlaczego sędzia odgwizdał rękę Juljana Shehu.
W międzyczasie zaczęły pojawiać się problemy kadrowe. Z powodów kontuzji wypadło dwóch podstawowych bocznych obrońców. Kłopoty ze zdrowiem miał też m.in. Sebastian Bergier. Do drużyny dołączali nowi zawodnicy, którzy z czasem mieli być wiodącymi postaciami, czyli Teklić i Andreou. Innymi słowy zespół Widzewa ciągle jest w budowie.
W tym samym momencie Widzew przestał punktować – przyszły remis z Wisłą Płock (liderem tabeli!) oraz minimalne porażki z Cracovią i Pogonią Szczecin. W spotkaniach z Wisłą i Cracovią na wyniki wpłynęły błędne decyzje sędziów, zaś w starciu z Pogonią Widzew grał doskonale przez 41 minut, ale miał po prostu pecha – inaczej nie jestem w stanie wytłumaczyć słupka Selahiego i czerwonej kartki Bergiera.
W rozmowach z przedstawicielami klubów często słyszę, że kibice oceniają drużynę tylko przez pryzmat wyników, a w sztabach szkoleniowych i gabinetach prezesów poziom zespołu ocenia się poprzez szerszą analizę. Naprawdę ciężko uwierzyć, że tak było w tym przypadku, bo pierwszy zespół Widzewa to przecież cały czas jeden wielki plac budowy.
Niemal w każdym wywiadzie Robert Dobrzycki i Mindaugas Nikolicius twierdzili, że nowy Widzew pod wodzą Żeljko Sopicia to plan na wiele miesięcy, a może i lat. Obaj panowie zgodnie mówili, że drużyna będzie potrzebowała czasu, bo przecież w ciągu kilku tygodniu zespół przeszedł totalną rewolucję.
Niestety okazało się, że to tylko puste słowa. Długofalowy plan w Widzewie nie istnieje. Gdy nie ma wyników tu i teraz, wszystko jest wywracane do góry nogami. Wyrzucono trenera, który udowodnił, że nie boi się podejmować niepopularnych decyzji (jak w przypadku Hamulicia czy Gikiewicza) i mówił wprost, co mu nie pasuje. Nie owijał w bawełnę, gdy twierdził, że Widzew nie ma boisk treningowych z prawdziwego zdarzenia (bo nie ma), nie ukrywał faktu, że brakuje mu w kadrze jeszcze jednego napastnika (bo brakuje). Był szczery do bólu. I zapłacił za to swoją posadą. Nie wierzę, że prawdziwym powodem jego zwolnienia były sprawy czysto sportowe.
Dodatkowo, ciężko mi uwierzyć, że zwolnienie trenera Sopicia było zaplanowane. Zastępuje go bowiem jeden z asystentów, który obecnie nie ma nawet kompletnego sztabu. Nowe osoby będą dołączały w kolejnych dniach. Ciekawe, czy zdążą zanim władze klubu znowu stwierdzą, że drużyna potrzebuje „nowego impulsu”.
Zdaniem jednych na stworzenie nowego zespołu potrzeba przynajmniej pół roku, zdaniem innych nawet całego sezonu. Sopić nie dostał nawet trzech miesięcy. Poza tym, kadra Widzewa, choć zdecydowanie wzmocniona, nie wygląda wybitnie na tle pozostałych drużyn ekstraklasy. Najprościej jest to porównać poprzez wartość zespołów. Widzew zajmuje w tym zestawieniu siódme miejsce i plasuje się m.in. za drużynami, z którymi ostatnio przegrał. Czy więc faktycznie (nie do końca zasłużone) porażki z Cracovią i Pogonią były tak wielce sensacyjne? Odpowiedź brzmi: „Nie, nie były”.
Żeljko Sopić nie dostał w Widzewie tego, co mu obiecano – nie dostał czasu na zbudowanie zespołu z prawdziwego zdarzenia. To fatalnie świadczy o osobach, które rządzą łódzkim klubem. Umowa to umowa. A to rozstanie z trenerem pozostawia ogromny niesmak.