Koszmar trwa. Po pierwszej połowie wydawało się, że Widzew jest na jak najlepszej drodze do zwycięstwa w Siedlcach. Tymczasem po przerwie łodzianie zagrali katastrofalnie, stracili 3 gole i przegrali kolejne spotkanie w II lidze.
Widzew w pierwszych minutach meczu wyglądał dużo lepiej niż ekipa gospodarzy. Łodzianie grali szybko i nieprzewidywalnie. Na uwagę zasługują udane indywidualne rajdy skrzydłowych: Henrika Ojamy i Konrada Gutowskiego. To oni napędzali akcje łódzkiej ekipy.
Bardzo dobra postawa Estończyka i całego zespołu Widzewa zaprocentowała już w 18. minucie. W sytuacji sam na sam z Misztalem znalazł się Marcin Robak, ale kapitanowi Widzewa piłka zaplątała się między nogami. Z pomocą przybył Ojamaa, któremu Robak podał piłkę, a ten strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik spotkania, jednocześnie zdobywając swoją pierwszą bramkę w barwach łódzkiego II-ligowca.
Bramka dla Widzewa nie zmieniła obrazu meczu. Pogoń nie rzuciła się do huraganowych ataków, z kolei Widzew nie oddał pola rywalom. Warto podkreślić dobrą postawę widzewiaków w drugiej linii. Łodzianie zdominowali środek pola, często także zbierali drugie piłki, dzięki czemu unikali groźnych akcji ze strony gospodarzy.
Widzewiacy potrafili stworzyć sobie jeszcze kilka dobrych okazji do zdobycia gola, ale nie udało im się przed przerwą ponownie pokonać Misztala. Pierwsze 45 minut zleciało jednak bardzo szybko i to tylko i wyłącznie za sprawą ciekawej gry i dobrej postawy widzewiaków.
Liczyliśmy na to, że Widzew w końcu wyciągnie wnioski i mimo prowadzenia dalej będzie grał swoje. Tak się jednak nie stało. Początek drugiej połowy był nerwowy z obu stron, ale o dziwo to Pogoń prezentowała się lepiej i w 55. minucie gospodarze wyrównali. Znakomite dośrodkowanie Mójty wykorzystał Repka, który bardzo precyzyjnie uderzył główką, nie dając szans Pawłowskiemu.
Po zdobyciu gola Pogoń zagrała nieco odważniej, ale paradoksalnie mogła to być dobra wiadomość dla Widzewa, bo na boisku zrobiło się więcej miejsca. Wykorzystać tę sytuację mógł Wolsztyński, który w 67. minucie minął dwóch rywali, wpadł w pole karne Pogoni i naprawdę zrobił wszystko wzorowo, oprócz… strzału, bo piłka przeleciała daleko od bramki Misztala.
Później do głosu doszła Pogoń, która, jak się okazało, posiada piłkarzy lepszych technicznie niż Widzew. Bardzo groźnie pod bramką łódzkiego zespołu było w 84. minucie, gdy Wojtuszek znakomicie ograł Gutowskiego, zagrał wzdłuż bramki, ale nikt nie przeciął tego podania.
Minutę później Pogoń objęła prowadzenie. Kompletnie nieatakowany Kozłowski oddał strzał z dystansu i pokonał Wojtka Pawłowskiego.
Widzew nie był już w stanie zagrozić swoim rywalom i pokusić się o drugą bramkę w dzisiejszym meczu. Na dodatek w ostatniej akcji meczu Widzew stracił trzeciego gola po tym, gdy gola z rzutu karnego zdobył Firlej.
Koszmarna druga połowa kosztowała ekipę z al. Piłsudskiego zwycięstwo i pozycję lidera II ligi, a Marcina Kaczmarka prawdopodobnie stołek trenera Widzewa Łódź.
Pogoń – Widzew 3:1 (0:1)
0:1 – Ojamaa (18.)
1:1 – Repka (55.)
2:1 – Kozłowski (85.)
3:1 – Firlej (90+4.)
Pogoń: Misztal – Sadzawicki, Oceanas, Wełna, Olszewski, Margol, Repka, Wojtuszek (90. Balicki), Marciniec (52. Kozłowski II), Mójta (87. Więdłocha), Walków (67. Firlej)
Widzew: Pawłowski – Kosakiewicz (86. Turzyniecki), Rudol, Tanżyna, Kordas, Gąsior, Możdżeń, Ojamaa (76. Mąka), Gutowski, Wolsztyński, Robak