W niedzielę o 14:45 ŁKS zagra z Ruchem Chorzów. Łodzianie, żeby utrzymać pozycję lidera muszą wygrać, albo zremisować. Zadanie nie będzie łatwe, bo Ruch w tym roku jeszcze nie przegrał. Co gorsze, w Gliwicach, w których rozgrywane będzie spotkanie, boisko praktycznie nie nadaje się do użytku.
– Jeśli chodzi o murawę to inaczej ma się do tej w Niepołomicach. Myślę, że Ruch będzie chciał grać inaczej. Nie ukrywam, że wolimy grać na dobrych murawach, ale będziemy musieli zrobić wszystko, aby jak najszybciej przystosować się do boiska w Gliwicach. Nie ma innego wyjścia. To nie będzie tak, że jeśli ona będzie z każdą minutą coraz gorsza to przerwą mecz i przełożą na inny termin – powiedział Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u.
Zespół z Łodzi będzie mocniejszy. Do treningów wrócił Artemijus Tutyskinas, niewykluczone, że zagra również Nacho Mosnalve. Do zdrowia wraca również Mieszko Lorenc, ale na niego trzeba będzie poczekać.
– ŁKS po kilkuletnich zawirowaniach osiągnął stabilizację. Jest dobrze zbilansowany. Oba zespoły stanowią dobre kolektywy. Widać, że oba zespoły mają swój cel, do którego realizacji dążą. Nie mają ani najmocniejszej strony, ani najsłabszej. ŁKS poprawił grę obronną całej drużyny. Ruch niesiony jest falą entuzjazmu po awansie do pierwszej ligi. Mogą dokonać niemożliwego. Awansować do ekstraklasy jako beniaminek pierwszej ligi – uważa Łukasz Madej, wychowanek ŁKS-u i były piłkarz Ruchu.
Czytaj także: ŁKS może, Ruch musi.
Ruch Chorzów – ŁKS
niedziela, 19 marca, godzina 14:45