Debiutant z ŁKS-u ten mecz zapamięta do końca życia. Znowu błyszczy Aleksander Bobek. “To jeszcze nie koniec gry” – napisali kibice ŁKS-u na meczowej oprawie. Mają rację?
Jest stworzony do wielkich meczów. Z Legią uratował łodzianom punkt. Zespół z Warszawy strzelał na jego bramkę aż 24 razy. Szczególnie ważna była interwencja z pierwszej połowy, gdy zgarnął nogą piłkę wychodzącemu sam na sam napastnikowi Legii.
Po jego błędzie Legia zdobyła gola. Szkoda, bo wcześniej wcale nie grał bardzo źle.
Bez wątpienia jego najlepszy występ w ŁKS-ie. Gdy trzeba było oddalić zagrożenie po prostu wybijał piłkę.
Nie dokończył pierwszej połowy przez uraz kolana. Dopóki był na boisku starał się robić swoje. Kilka razy napędził akcje ŁKS-u wyprowadzając piłkę.
Grał z rozbitą głową, a wykazał się przytomnością. To dzięki jego podaniu w pole karne padł gola dla ŁKS-u.
W odbiorze solidny, ale brakowało błyskotliwości z przodu. Szkoda, bo przyzwyczaił nas do niej.
Piotr Stokowiec mówił niedawno, że takich zawodników potrzebuje ŁKS. Chociaż wcześniej tego nie pokazywał, to rzeczywiście, jeżeli utrzyma poziom ze spotkania z Legią, może stać się ważną częścią zespołu.
Motor napędowy ofensywy ŁKS-u. Gdyby jeszcze miał siłę biegać przez cały mecz…
Wymarzony debiut. Gol przeciwko jednej z najlepszych drużyn w Polsce to jedno ze wspomnień, które prawdopodobnie zostanie z nim do końca życia. Grał przebojowo, w ogóle nie widać było, że to jego pierwszy mecz w ekstraklasie.
Starał się. Aż za bardzo, dlatego czasem podejmował złe decyzje. Kto wie co by było gdyby grał bardziej zespołowo. W drugiej połowie mocno irytował bo za wszelką cenę próbował minąć obronę Legii, bez zwracania uwagi na kolegów z drużyny.
Za zadanie miał chyba żeby podawać Tejanowi. Wywiązał się z niego.
Zagrał, bo Monsalve zszedł z kontuzją. Nic nie zawalił, ale też specjalnie nie pomógł. Przez to, że ŁKS nie miał na boisku obrońcy, który potrafi wyprowadzić piłkę, Legia przejęła kontrolę nad spotkaniem.
Cień to mało powiedziane. To już tylko wspomnienie, o zawodniku, którym kiedyś był…
Kolejny debiutant. Kolejny, któremu fani i trener nie powinni mieć nic do zarzucenia.
1 Comment
No i kibice na 5+!
Pokazali klasę (“wersja łks”)!
Bo przecież można rzucać śnieżkami w przeciwników, prawda?
No i spełnili marzenie klubu i pana Kijewskiego – stawili się w pięciocyfrowej liczbie.
10 087
Wychodzi na to, że jedyny klub, jaki jest w stanie zapełnić przewymiarowany stadion dla łksu to Widzew.