Puchar CEV w ramach pocieszenia za nieudany sezon? W środę PGE Skra Bełchatów postawi pierwszy krok w drodze do finału.
PGE Skra Bełchatów słabo spisuje się w lidze. Zajmuje jedenaste miejsce i chociaż play-offy nadal są matematycznie możliwe, to nie wszystko zależy od podopiecznych Andrei Gardiniego i o awans do nich będzie niezwykle trudno. Za to Skrze doskonale idzie w Pucharze CEV.
Czytaj także: Co się dzieje w PGE Skrze Bełchatów?
Po pokonaniu Karlovacko najbardziej utytułowany klub w Polsce awansował do półfinału. Zagra w nim z włoską Modeną. Można już kupować bilety na to spotkanie.
Ostatni mecz bełchatowianie rozegrali z GKS-em Katowice. Przegrali po tie-breaku. W niedzielę zmierza się z Czarnymi Radom.
– Jak zawsze dla nas to był skomplikowany mecz i stworzyliśmy sobie sami dużo problemów. Wielokrotnie do końcówek setów graliśmy dobrą siatkówkę, choć pojawiały się jakieś błędy, ale po dwudziestym punkcie staraliśmy się wykorzystać naszą zagrywkę, ale pojawiały się łatwe piłki i nieporozumienia. Po raz kolejny nie wykorzystaliśmy naszej szansy. Nie mogę powiedzieć, że zespół nie walczył, bo jestem zadowolony, że wracaliśmy w każdym secie, walcząc w każdym momencie, a każdy zawodnik był gotowy, by pojawić się na boisku. To jest bardzo ważne. Nadal jednak tracimy za dużo naszych szans na zdobycie punktów, by skończyć seta. Po dwudziestym punkcie wiadomo – rywale mają też świetne akcje, ale wiele razy my zawalamy naszą pracę, błędy, nieporozumienia, łatwe rozegrania. W tych kluczowych momentach, gdy rywalizacja toczy się punkt za punkt pojawiają się problemy. Przed nami długa droga by stworzyć warunki do dobrej gry, ale myślę, że chłopaki wierzą w to i trzeba ich ku temu popychać – analizuje problemy zespołu Gardini.
Czytaj także: Konrad Piechocki: “Istnienie PGE Skry Bełchatów było zagrożone”.