Widzew Łódź nie poprawił bilansu z Górnikiem Zabrze. Fani bardzo chcieli zobaczyć taką drużynę, jaka w lutym pokonała przy Al. Piłsudskiego 138 ekipę Jana Urbana, ale tym razem to goście byli po prostu drużyną lepszą.
Zawodnicy Widzewa Łódź przystąpili do rywalizacji z Górnikiem Zabrze w nowych trykotach, które klub zaprezentował oficjalnie w tygodniu poprzedzającym spotkanie. Na trykotach znajdziemy nazwy kilkudziesięciu oficjalnych kibicowskich ugrupowań. Utworzyły wzór wytłoczony na korpusie i rękawkach trykotu w kolorze bordowym.
– Widzew Łódź oddaje w ręce swoich fanów wyjątkową koszulkę symbolizującą moc widzewskiej społeczności. Została zatytułowana jako “Powód do Dumy”, a idea jej powstania zakłada podkreślenie wielkiej siły Widzewiaków z całej Polski i Europy” – napisał klub.
W nowych koszulkach kibice nie oglądali jednak takiego Widzewa, jakiego by sobie życzyli. Górnik wyszedł na to spotkanie bardzo wysokim pressingiem, co zdecydowanie utrudniało rozgrywanie akcji łodzianom. Widzewiacy mieli olbrzymi problem ze skonstruowaniem groźnej akcji pod bramką gości. Pierwszy celny strzał po stronie gospodarzy oddał Kastrati, ale Szromnik poradził sobie z jego próbą. Bardzo groźnie było za to pod bramką Rafała Gikiewicza. W 26. minucie, gdy Ismaheel wpadł w pole karne, łatwo minął Ibizę i uderzył obok bramkarza Widzewa. Piłkę sprzed linii bramkowej ofiarnie wybił jednak Mateusz Żyro, czym utrzymał bezbramkowy remis.
Widzew nie wyciągnął jednak wniosków z tego ostrzeżenia. W 31. minucie piłkę w łódzkiej bramce umieścił Łukoszek. Wtedy podopiecznych Daniela Myśliwca uratował jeszcze VAR, bo na spalonym znalazł się asystent. Wideoweryfikacja nie pomogła jednak gospodarzom kilka minut później. W 38. minucie Erik Janża miękko podał do ustawionego na skraju pola karnego Rasaka, a ten niewiele się zastanawiając huknął z woleja. Piłkę starał się głową wybijać Mateusz Żyro, ale ta prześlizgnęła mu się tylko po głowie i wpadła do siatki. Wynikiem 1:0 dla Górnika zakończyła się pierwsza część gry. Wiele do poprawy było w grze widzewiaków.
Od razu po zmianie stron próbkę swoich możliwości dał Alvarez, który szukał okienka bramki Górnika, ale na posterunku był Szromnik. Łodzianie nie pamiętali jednak o defensywie, a Górnik skrzętnie to wykorzystywał. Łodzianie mieli ogromne problemy z Ismaheelem i Zahoviciem. W 57. minucie znów zakotłowało się w polu karnym Widzewa, co skończyło się rzutem karnym dla Górnika. Ręką zagrał Juljan Shehu. Piłka odbiła się najpierw od uda Albańczyka, ale zignorował to arbiter i podtrzymał decyzję o jedenastce. Do piłki podszedł Zahović i pewnie pokonał Gikiewicza.
Po tym golu Widzew rzucił się do odrabiania strat, ale to nie był wieczór graczy prowadzonych przez Daniela Myśliwca, którym po prostu brakowało dokładności w swoich atakach. Widzew przegrał z Górnikiem zasłużenie 0:2.
Widzew Łódź 0:2 Górnik Zabrze
0:1 – Damian Rasak 38′
0:2 – Luka Zahović 58′
Widzew: Gikiewicz – Kastrati (Krajewski 59′), Żyro, Ibiza, Kozlovsky (Silva 76′) – Shehu, Kerk (Hamulić 59′), Alvarez – Sypek (Gong 59′), Łukowski (Cybulski 59′), Rondić
Górnik: Szromnik – Wojtuszek, Janicki, Josema, Janża – Ambros, Hellebrand, Rasak, Łukoszek (Olkowski 90+1′) – Ismaheel (Furukawa 84′), Zahović (Bakis 84′)
CZYTAJ TAKŻE: Odsłonięto pomnik legendarnego trenera Widzewa