Widzew jest blisko czołówki PKO Ekstraklasy. To zasługa sztabu trenerskiego na czele z Januszem Niedźwiedziem oraz piłkarzy – całej drużyny. Zespołowość była atutem Widzewa jeszcze w Fortuna 1 Lidze i teraz nie jest inaczej. Ale w sporcie zespołowym – piłka nożna nie jest tutaj wyjątkiem – zawsze są zawodnicy, którzy się wyróżniają i co za tym idzie, wzbudzają zainteresowanie konkurencji. Prezes Mateusz Dróżdż mówił niedawno, że dwoma piłkarzami Widzewa interesują się już inne kluby i zimą może dojść do transferów. – Możliwe są transfery wychodzące. Możemy się pochwalić, że mamy pierwsze oferty za zawodników, którzy są u nas w klubie. Bardzo się z tego cieszymy. Jedna oferta jest bardzo ciekawa, bo dotyczy młodego zawodnika, który był poddany mocnej krytyce. Wierzmy w tych chłopaków i dawajmy im wsparcie – oznajmił. O kogo chodzi? Tego prezes nie zdradził, ale nasuwają się tylko dwa nazwiska: Ernesta Terpiłowskiego i Jakuba Sypka. Pytanie tylko, czy rzeczywiście ci gracze już zrobili na boisku tyle, by zainteresować kluby bogatsze od Widzewa?
WYWIAD ŁS. Grzegorz Mielcarski o Widzewie: „Nie sądziłem, że będzie tak dobrze”
W czwartek, w wywiadzie dla „Faktu”, Dróżdż powiedział, że sytuacja się zmieniła. – To już nieaktualne, bo już trzech naszych graczy wzbudza zainteresowanie. Zobaczymy, jak to się potoczy. Będziemy do tego podchodzić racjonalnie – każdy gracz jest na sprzedaż, tak jak każdy prezes jest do wymiany przez Radę Nadzorczą. Ale nie będziemy sprzedawać po kosztach, chcemy też utrzymać poziom sportowy drużyny – powiedział.
Na pewno jest spora grupa piłkarzy, których w swoich składach widzieliby w innych klubach. Przede wszystkim nasuwa się Henrich Ravas, bramkarz, który jeszcze kilka miesięcy temu był w Polsce anonimowy. Później był czołowym bramkarzem Fortuna 1 Ligi, a teraz jest czołowym bramkarzem PKO Ekstraklasy. Ravas regularnie trafia do jedenastek kolejki, ma najwięcej czystych kont na koncie w lidze. Mówi po polsku i po angielsku. Do tego jest młody, a słowaccy bramkarze mają w Polsce bardzo dobrą markę. Taki gracz, jak Ravas, przydałby się na pewno czołowym klubom PKO Ekstraklasy. Może Rakowowi Częstochowa, gdyby odejść miał Vladan Kovacević? W przypadku dobrej oferty Widzew mógłby go sprzedać, tym bardziej, że tę pozycję ma zabezpieczoną. Wiosną w pełni sił będzie Jakub Wrąbel, który przed kontuzją spisywał się świetnie.
Łakomymi kąskami dla wielu klubów na pewno są także Fabio Nunes (który jednak leczy kontuzję), Marek Hanousek, Martin Kreuzriegler i Jordi Sanchez. Trzeba jednak pamiętać o tym, co mówił Dróżdż o utrzymaniu poziomu sportowego drużyny. Widzew sprzeda piłkarzy tylko wtedy, jeśli oferta będzie poważna i opłacalna.
Oczywiście w klubie zapowiadają też transfery do klubu. – Nie będziemy szaleć w zimę. Mamy inne wydatki, a do tego drużyna wygląda dobrze. Pion sportowy przedstawił propozycje na pozycje, które mają być wzmocnione. Są to, o ile dobrze pamiętam, dwie pozycje. Do tego mamy zawodników, z którymi być może umowy podpiszemy już w grudniu, ale mają kontrakty ważne do końca czerwca. Tak naprawdę, są to już dogadane kwestie – powiedział niedawno Dróżdż. – Ci dwaj zawodnicy oglądają nasze mecze i mówią, że tu już nie pieniądze są najważniejsze, ale ta atmosfera, która jest na stadionie. I za to należą się podziękowania dla kibiców.
Teraz, w rozmowie z „Faktem”, prezes Widzewa, potwierdził, to co mówił ponad tydzień temu. – Szaleństw nie będzie. Jeżeli zegarek dobrze chodzi, a czasami się zacina, to się go nie zmienia, tylko ewentualnie nakręca, oddaje do czyszczenia i wymienia baterię. I my nie będziemy zmieniać zegarka. Wielokrotnie jest tak, że im starszy zegarek, tym większa jest jego wartość – stwierdził.