

Piłkarze ŁKS-u Łódź podzielili się punktami z Wisłą Kraków w ostatnim spotkaniu w 2025 roku. Podopieczni Grzegorza Szoki długo prowadzili, ale ostatecznie goście wcisnęli bramkę, która dała im remis na Stadionie Króla. Co po meczu mówił szkoleniowiec ŁKS-u?
ŁKS Łódź bardzo długo prowadził z liderem Betclic 1 Ligi po golu Artura Craciun z rzutu karnego w 4. minucie. Wisła miała ogromne problemy, żeby stworzyć sobie dogodną sytuację na Stadionie Króla. Udało im się to w 64. minucie po tym, jak łodzianie cofnęli się od początku drugiej części gry.
– Pierwsza połowa była dużo lepsza. Bardzo szybko strzeliliśmy bramkę. Później dobrze kontrolowaliśmy mecz bez piłki. Widziałem też dużą poprawę, jeśli chodzi o obronę wysoką. Zmuszaliśmy przeciwnika do gry długim podaniem i odbieraliśmy piłkę – powiedział Grzegorz Szoka – W drugiej części gry wyglądało to tak, jakbyśmy od samego początku chcieli tylko utrzymać ten wynik. Daliśmy zepchnąć się Wiśle i straciliśmy bramkę. Dobrze jednak odpowiedzieliśmy. Cały zespół chciał szybko wrócić na prowadzenie po stracie gola. Chciałem też podziękować kibicom, bo dzisiaj naprawdę było słychać ten doping. Czasami ciężko się było przez niego przebić. Chcę również złożyć wszystkim kibicom życzenia świąteczne. Mam nadzieję, że następny rok będzie dla nas wszystkich lepszy – powiedział trener ŁKS-u Łódź.
Trener ŁKS-u został jeszcze dopytany o te pierwsze minuty po zmianie stron, gdy Wisła wyraźnie zdominowała ŁKS – To nie był nasz pomysł. Rozmawialiśmy w przerwie, że dobrze czujemy się w tej obronie wysokiej. Zakładaliśmy, że chcemy wyjść wysoko do przeciwnika i zobaczymy, czy będziemy w tym skuteczni. Dopiero, gdyby przeciwnik nas zmusił, to dopiero wtedy ewentualnie się cofniemy – wytłumaczył Grzegorz Szoka.
CZYTAJ TAKŻE: Są alternatywy dla piłki nożnej. Kolejny ŁKS chce do ekstraklasy