Trzeba jasno powiedzieć sobie, że remis zawdzięczamy Olkowi Bobkowi, który świetnie wybronił nie tylko karnego, ale i dobitkę – powiedział po meczu Górnik Łęczna-ŁKS trener łodzian, Kazimierz Moskal.
– Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że przyjeżdżamy na trudny teren. Pierwsza połowa odbyła się pod dyktando Górnika. Ich zespół był agresywny, szybko stworzył kilka groźnych sytuacji, a my nie mogliśmy złapać rytmu i zacząć grać swojej piłki. Moim zdaniem w drugiej połowie byliśmy zespołem lepszym. Trzeba jasno powiedzieć sobie, że remis zawdzięczamy Olkowi Bobkowi, który świetnie wybronił nie tylko karnego, ale i dobitkę. Pewnie gdyby ten mecz trwał trochę dłużej, pokusilibyśmy się jeszcze o to, żeby zdobyć bramkę dającą nam zwycięstwo. Musimy się jednak cieszyć z tego, co mamy – podkreślił Moskal.
Trener ŁKS-u odniósł się też do sytuacji, po której Marcin Kochanek podyktował rzut karny dla gospodarzy, dopatrując się zagrania ręką Nacho Monsalve (Hiszpan wyraźnie powiększył obrys ciała, ale został „nabity” strzałem z niewielkiej odległości). – Ja już naprawdę nie wiem, kiedy jest ręka, a kiedy tej ręki nie ma; jak się to gwiżdże, jak to się interpretuje. Mówiłem już raz o tym, że to musi się zmienić, że to musi być jasne i czytelne dla wszystkich – albo gwiżdżemy wszystkie zagrania ręką albo nie gwiżdżemy żadnych. Jak mamy decydować o tym, czy ręka jest ułożona naturalnie czy nie w sytuacji, w której zawodnik jest w ruchu albo w wyskoku? – pytał retorycznie.