– Jestem daleki od tego, żeby spekulować, liczyć, zastanawiać się, który z rywali może stracić punkty. Zachęcam zawodników do tego, żeby skupili się w najbliższym czasie na tym, na co mają wpływ – powiedział przed starciem Zagłębie Sosnowiec-ŁKS trener łodzian, Kazimierz Moskal.
– Jestem daleki od tego, żeby spekulować, liczyć, zastanawiać się, który z rywali może stracić punkty. Zachęcam też zawodników do tego, aby odcięli się od tego typu przewidywań i skupili się na tym, na co mają wpływ. Musimy nastawić się na to, że każdy następny mecz do końca sezonu będzie nas bardzo wiele kosztował. Każdy z nich jest istotny i żadne kalkulacje nie powinny nam zawracać głowy – stwierdził Moskal.
W Sosnowcu łodzianie będą musieli radzić sobie bez zawieszonych za nadmiar żółtych kartek Pirulo i Mateusza Kowalczyka. Jak załatać dziurę powstałą przez ich nieobecność? – Choćby w Katowicach, w meczu wygranym 1:5 z GKS-em udowodniliśmy, że istnieje życie bez Pirulo. Mam na ich zastąpienie pomysł, myślę, że powinien się sprawdzić. Kto zagra w ich miejsce? Szansę mają wszyscy, a kto to konkretnie będzie – okaże się jutro przed 20:30. Nic więcej nie powiem, nie zamierzam ułatwiać zadania naszym rywalom. Ludzie, których mamy w składzie właśnie po to trenują i cały czas są pod prądem, aby w takich momentach mogli pokazać pełnię swoich możliwości – podkreślił trener Biało-Czerwono-Białych. Jednocześnie zapowiedział, że w Łodzi zostaną Oskar Koprowski i Jowin Radziński, którzy nie zmieścili się w kadrze meczowej.
Moskal spodziewa się bardzo wymagającego spotkania – choćby z uwagi na to, że sosnowiczanie znajdują się na granicy strefy spadkowej. – Trudno o jednoznaczną ocenę potencjału naszych rywali, bo grają bardzo nierówno – potrafili w ostatnim czasie wysoko przegrać ze Stalą Rzeszów, a tydzień później ograć Ruch. Są w bardzo trudnej sytuacji, a do tego mają do końca sezonu naprawdę wymagający kalendarz. W tej chwili każdy punkt jest dla nich na wagę złota, więc spodziewamy się z ich strony twardej, nieustępliwej gry. Będą u siebie, przed własną publicznością i na pewno nie ułatwią nam zadania, nie położą się na boisku – zakończył.