Kiedy jest ręka, a kiedy jej nie ma? Tego nie wie nawet trener ŁKS-u, który przeszedł szkolenie.
Kazimierz Moskal przed meczem z Termaliką pojawił się w programie Sport po łódzku (całość tutaj). Ełkaesiacy w poprzedniej kolejce zremisowali na wyjeździe 1:1 z Górnikiem Łęczna. Aleksander Bobek obronił rzut karny. Młody bramkarz dał łodzianom punkt. W tej rundzie przeciwko piłkarzom lidera podyktowano już osiem karnych.
Czytaj także: ŁKS czy Termalica?
– Nie wiem kiedy jest ręka, a kiedy jej nie ma. Niewiele pomagają nam szkolenia przed rundami. Jest wiele kontrowersji. Trudno znaleźć racjonalne wytłumaczenie. Jeżeli stoję w bezruchu to mam ręce ułożone naturalnie. Jeśli biegnę, skaczę, mam kontakt z przeciwnikiem, jestem potrącony w walce o piłkę, trudno ocenić, które ułożenie jest naturalne. Trzeba byłoby zrobić szkolenia z tego jak należy układać ręce – powiedział Kazimierz Moskal, trener łodzian.
– Mam duże pretensje o to, że zmierzamy do tego, żeby było emocji na ławkach. Trenerzy nie mogą krzyknąć, nie mogą rozłożyć rąk. Tak samo na boisku. Chyba zawodnikom należałoby związać ręce, żeby nie zahaczyli w polu karnym – dodał trener ŁKS-u.
ŁKS w lutym i marcu zalegał z wypłatami. Piłkarze otrzymali zaległe pensje na początku kwietnia. Mimo tego przegrali tylko jedno ligowe spotkanie z Puszczą Niepołomice i utrzymali pozycję lidera.
Czytaj także: Trener ŁKS-u: “Nie myślę o przejęciu klubu”.
– Widzę, że piłkarze skupiają się na grze. Wiedziałem o problemach finansowych, gdy przychodziłem do ŁKS-u w czerwcu. Klub robi wszystko, żeby z nich wyjść. Trudno powiedzieć mi, w którym momencie teraz jesteśmy, bo nie chcę tego wiedzieć. Finanse są ważne, ale cieszę się, że moi zawodnicy skupiają się na pracy – zakończył Moskal.