– Nie zrobiłem tyle ile powinienem przed tym meczem, chociaż wydawało mi się, że praca, którą wykonaliśmy była wystarczająca -powiedział Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u.
ŁKS przegrał z Sandecją Nowy-Sącz. Lidera pokonała najsłabsza drużyna w lidze, która już w przyszłym tygodniu może spaść z zaplecza ekstraklasy.
– Po meczu z Wisłą nie byliśmy przygotowani mentalnie na Sandecję. To moja wina, nie zrobiłem wystarczająco dużo, żeby zespół był gotowy. Biorę to na siebie. Zespół, który jest liderem nie może pozwolić sobie na stratę punktów z ostatnią drużyną z tabeli. Trudno oczekiwać dobrego wyniku, gdy nie wykorzystujemy stuprocentowych sytuacji. Chyba za dużo było euforii po meczu z Wisłą. Jestem zdegustowany wynikiem tego spotkania, chociaż to słowo nie do końca oddaje moje oddaje uczucia. Niepołomice to miejsce niezbyt dla nas szczęśliwe w tym sezonie – powiedział Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u.
Czytaj także: Głową w mur. Oceny piłkarzy ŁKS-u.
Łodzianie stracili bramkę, po stałym fragmencie gry. Sandecja nie była w stanie zagrozić im w inny sposób.
– Mówiłem, że musimy uważać, gdy będziemy dominować i mieć piłkę. Drugi element, na który zwracałem uwagę to stałe fragmenty. Straciliśmy po nim bramkę i nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć. W meczu z Puszczą nie mieliśmy sytuacji, tutaj mieliśmy okazje, po których musi paść bramka – ocenił trener łodzian.
Według Moskala, jego drużynie łatwiej gra się z mocnymi rywalami.
– Łatwiej nam grać z drużynami, które grają otwarty futbol. Boisko nie wyglądało źle. Atak pozycyjny to nie jest mocna strona wielu polskich drużyn. My też mamy problem z tym elementem. Nie wiem, czy ŁKS jest tak dobry jak z meczu z Wisłą, czy tak słaby jak z Sandecją. Biorę to na siebie. To przeze mnie mają tyle punktów ile mają. Nie zrobiłem tyle ile powiniennem przed tym meczem, chociaż wydawało mi się, że praca, którą wykonaliśmy była wystarczająca – zakończył trener ŁKS-u.