Michał Zapart wrócił właśnie ze stażu w Wiśle Płock. Trener bramkarzy ŁKS-u opowiedział nam o tym, jak wiele różni codzienną pracę lidera Fortuna 1 Ligi od metod stosowanych przez zespół rywalizujący z Widzewem w PKO BP Ekstraklasie.
Zapart spędził w Płocku kilka dni, a jego pobyt w ekstraklasowym klubie zwieńczył czwartkowy sparing z Pogonią Siedlce. – Zostałem bardzo dobrze przyjęty – byłem naprawdę blisko zespołu, mogłem uczestniczyć w treningach i obserwowałem pracę akademii. Duże wrażenie zrobił na mnie trener Maciej Sikorski [z bramkarzami Wisły pracuje od czerwca 2021 roku, wcześniej współtworzył sztab Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa – przyp. red.] To prawdziwy fachowiec, jeśli chodzi o szkolenie bramkarzy. Objętość treningu, którą aplikuje swoim zawodnikom jest wyjątkowa w skali kraju – spędzają dużo czasu na ćwiczeniach, mają też wiele dodatkowych działań. To był naprawdę inspirujący, czas, skłaniający do refleksji nad naszą codzienną pracą. Mam sporo przemyśleń dotyczących tego, co zobaczyłem w Wiśle; wiele rzeczy, które zaczerpnąłem od trenera Sikorskiego będę chciał wdrożyć w swojej pracy – opowiada „Łódzkiemu Sportowi” młody asystent Kazimierza Moskala.
Jak Zapart porównuje to, co zobaczył w Płocku z codziennością pracy z zespołem lidera Fortuna 1 Ligi? – Jeżeli chodzi o sposób pracy, nie odstajemy znacząco od tego, jak funkcjonuje Wisła. Najważniejszą różnicą jest wielkość sztabu – w Płocku jest on znacznie większy niż u nas, co stwarza wiele możliwości, pozwala profesjonalizować i indywidualizować część działań. To jest rzecz, której po prostu nie da się przeskoczyć. My z kolei mamy wyraźną przewagę, jeżeli chodzi o warunki pracy, bo w Płocku do momentu oddania stadionu muzą korzystać z tymczasowych baraków – relacjonuje nam wychowanek Akademii ŁKS-u.