Po meczu brawa dostali nie tylko piłkarze Widzewa, ale też Podbeskidzia, którzy walczyli naprawdę dzielnie. Zespół z Bielska walczył jeszcze o baraże, ale Chrobry Głogów wysoko prowadził z Zagłębiem Sosnowiec i szanse PBB spadły prawie do zera. Trzeba jednak przyznać, że goście zaprezentowali się naprawdę dobrze. Kibice Widzewa bili im brawa, gdy ci schodzili do szatni. Docenił to po meczu trener Mirosław Smyła.
Co jeszcze mówił o meczu? – Przy takim święcie mówienie o szczegółach meczu, o plusach i minusach, mija się z celem, bo chcecie świętować po 8 latach. Gratuluję Widzewowi. Ten czerwony kolor trybun będzie mi się śnił po nocach – zaczął.
– To był ważny mecz, próbowaliśmy sportowo pokrzyżować plany Widzewowi. Dobrze weszliśmy w ten mecz, wydawało się, że kontrolujemy grę, a nagle dostaliśmy gonga, trochę w naszym stylu. Ciężko się było podnieść, ale w drugiej połowie zdobyliśmy gola. Widać było, że coś się może wymknąć Widzewowi, ale znów popełniliśmy podstawowy błąd, nasza niefrasobliwość, i Widzew wrócił do gry – powiedział.
Mówił też o tym, że chociaż jego zespół stracił szanse na baraże ze względu na wynik Chrobrego, to jego piłkarze nie chcieli odpuścić. – Naszym obowiązkiem – trenerów, sportowców, było grać do końca, by nikt nam nie zarzucił, że odpuszczamy, że gramy nie fair. My chcieliśmy tutaj wygrać, nie było innej możliwości – stwierdził.
– Próbowaliśmy grać w piłkę, myślę, że było to widowisko piłkarskie. Uważam, że poziom piłkarski w pierwszej lidze bardzo się podniósł, wielu piłkarzy rokuje na ekstraklasę. Chciałbym tylko, by grało w niej więcej Polaków. Życzę Widzewowi udanych występów w ekstraklasie. Świętujcie do białego rana – zakończył.