Takie wyniki, jak z Górnikiem Zabrze nie zdarzają się co tydzień. A i przeważnie działają one mobilizująco na drużynę, która chce się za to zrewanżować, udowodnić sobie i kibicom, że są lepsi niż ten wynik – skomentował wczorajszy triumf w Łodzi szkoleniowiec Rakowa Częstochowa, Dawid Szwarga, wyjaśniając przy tym dobrą postawę ŁKS-u, który potrafił podnieść się po wspomnianym blamażu z Górnikiem.
Mistrz Polski potrzebował do zwycięstwa dodatkowych trzydziestu minut, w podstawowym czasie gry częstochowianie nie potrafili przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Dopiero w 109. minucie otworzyli bowiem wynik meczu za sprawą trafienia Vladislavsa Koczerhina.
– Nikt nie zakładał, że ten mecz będzie dla nas prosty. Mamy świadomość tego, iż powinniśmy ten mecz zamknąć wcześniej, przebywając tyle w polu karnym rywala, mając tyle akcji na połowie przeciwnika, natomiast ŁKS bronił się na tyle skutecznie, że mogliśmy zrobić to dopiero w dogrywce – ocenił szkoleniowiec „Medalików”, Dawid Szwarga.
Opiekun Rakowa został zapytany o to, czy jego podopieczni nie powinni nieco wcześniej oddawać większej liczby strzałów z dystansu, tak jak zrobił to w drugiej połowie dogrywki Ben Lederman.
Dawid Szwarga: „Powinniśmy zamknąć ten mecz nieco wcześniej”
Reklama
– W moim odczuciu ważniejsze jest podjęcie odpowiedniej decyzji w trzeciej tercji, w okolicach bramki rywala, czyli czy jeszcze zagrać do szerokości, czy zdecydować się na zmianę centrum, czy wejść w pojedynek jeden na jeden, bo zespół stworzył sytuację, by zagrać jeden na jeden, czy może sytuację dwa na jeden, po wcięciu dziesiątki można tę sytuację rozegrać, czy zejść do środka i w każdej akcji brakowało nam tego ostatniego lub przedostatniego działania, żeby tych sytuacji jeszcze wykreować. Natomiast finalnie zdobyliśmy dwa gole na wyjeździe, zachowaliśmy czyste konto, wracamy do domu zadowoleni – odpowiedział szkoleniowiec.
Na koniec Szwarga został zapytany o postawę ŁKS-u względem poprzednich meczów.
– Takie wyniki, jak z Górnikiem Zabrze nie zdarzają się co tydzień. A i przeważnie działają one mobilizująco na drużynę, która chce się za to zrewanżować, udowodnić sobie i kibicom, że są lepsi niż ten wynik, więc rzadko się zdarza, żeby ekipa z takimi zawodnikami i takim trenerem dwa razy pod rząd przegrała tak wysoko. W większości sytuacji coś takiego cementuje drużynę i jasno wskazuje, nad czym należy popracować, że trzeba się skupić nad obroną, co widać było również w dzisiejszym spotkaniu. Spodziewałem się zamkniętego spotkania, spodziewałem się ŁKS-u broniącego średnio i nisko, a kluczowe było to, aby zachować konsekwencję, aby utrzymać dobrą ofensywną jedność, nie nadziać się na kontrę i dobrze bronić stałe fragmenty. A okazje, które wykreowaliśmy, finalnie wykorzystaliśmy – zakończył.