W niedzielę Widzew zagra na wyjeździe z Resovią. Trener Marcin Broniszewski odpowiadał na pytania dziennikarzy.
Widzew wciąż ma nadzieję na awans do pierwszej szóstki ligi, natomiast jego niedzielny rywal walczy o utrzymanie w Fortuna 1 Lidze. Powinien to być więc ciekawy mecz, bo oba zespoły mają swoje cele. – W tej lidze każdy jest wymagającym przeciwnikiem. Mieliśmy konfrontację w Bełchatowie, która to potwierdziła, że do końca trzeba bić się o punkty – mówi trener Marcin Broniszewski. – Mamy świadomość, że warunki, w których będziemy grać nie będą komfortowe. Boisko nie jest tam najlepszej jakości, ale musimy szybko się do takich warunków dostosować.
Resovia wiosną radzi sobie nieźle. Pokonała m.in. Termalikę Bruk-Bet Niecieczą i ŁKS, czyli czołowe zespoły w lidze. Ostatnio ma małą zadyszkę, ale to na pewno groźny rywal. – Każdy dzień jest podporządkowany temu, aby dobrze przygotować się do kolejnego spotkania. To, że zespoły z górnej części tabeli tracą punkty, pokazuje tylko, że drużyna z Rzeszowa jest mocno zdeterminowana, aby udowodnić swoją wartość. My jednak chcemy zagrać tam swoje i zrealizować własne cele – mówi trener łodzian.
Dziennikarze byli ciekawi m.in. tego, w jakim ustawieniu zagra Widzewa. Ostatnio to 1-4-5-1, czyli z jednym wysuniętym napastnikiem. Od początku jest nim ostatnio Paweł Tomczyk, a w końcówkach zmienai go Marcin Robak. – Jeżeli chłopakom to pasuje, w tym znaczeniu, że dobrze się czują, zaczynają właściwie realizować i interpretować te rzeczy, których od nich wymagamy, to tylko można się cieszyć. Natomiast najistotniejsze jest to, żeby z tego typu korekt i zmian przychodziły mecze, w których będziemy wygrywali i zdobywali trzy punkty – powiedział Broniszewski.
Chociaż kibice chyba woleliby, aby Widzew zagrał dwójką napastników. – Liczba napastników tak naprawdę nie świadczy o tym, czy się wygra mecz, czy się ten mecz przegra. Jest to tylko i wyłączne personalne zestawienie i ono absolutnie nie determinuje tego, czy sytuacji będzie więcej i czy strzałów na bramkę będzie więcej, bo na to pracuje cały zespół. Rozważamy też takie kwestie, żeby w niektórych momentach na boisku rzeczywiście pojawiało się dwóch napastników. Natomiast niejednokrotnie odbywa się to kosztem tego, że traci się siły w środku pola, a jest to serce zespołu, które jest najistotniejsze z naszej perspektywy – zakończył Broniszewski.