Janusz Niedźwiedź był w niedzielę gościem programu „Liga+ Extra” w Canal+ Sport. Trener Widzewa stwierdził m.in. że nie przyjąłby oferty PZPN, by zostać asystentem Fernando Santosa w reprezentacji Polski.
Na koniec swojej wizyty w studiu Niedźwiedź wziął udział w zabawie pt. „pomidor”. Na kilkanaście pytań mógł odpowiadać: tak, lub nie. Gdyby nie chciał na któreś z pytań odpowiadać, mógł użyć słowa „pomidor”. Ale z tego szkoleniowiec Widzewa nie skorzystał. Stwierdził za to m.in., że nie przyjąłby oferty PZPN, by zostać asystentem selekcjonera reprezentacji i gdyby był trenerem kadry na Mundialu, to z Meksykiem zagrałby inaczej. Niedźwiedź podkreślił jednak, że nie był wtedy z drużyną, więc to tylko zabawa i gdybanie.
Prowadzący program Krzysztof Marciniak zapytał też, czy Widzew na koniec sezonu będzie na pucharowym miejscu, czyli czy zagra w pucharach europejskich. Trener Widzewa odpowiedział, że bardzo, by tego chciał, czyli odpowiada „tak”.
Ciekawa była też odpowiedź dotycząca miejsca jego zespołu w tabeli. Czy wyniki Widzewa są ponad stan, bo kadrowo jest na środek tabeli? – Tak – odparł.
Oczywiście Niedźwiedź znalazł się w studiu z powodu świetnych wyników zespołu, ale też w związku z piątkowym klasykiem. Widzew zremisował z Legią Warszawa 2:2. – Nasze miejsce w lidze jest dobre, bardzo dobre. Tabela jest jednak spłaszczona i może się wywrócić, dlatego trzeba się pilnować. Cieszę się miejscem, w którym jesteśmy, naszym rozwojem. Ale teraz skupiam się na meczu z Wartą – odpowiedział pytany, gdzie widzi siebie za 5 lat. – Moim priorytetem jest osiąganie sukcesów z Widzewem i na tym się skupiam.
Mówił też o meczu z Legią, że nie chciał nic zmieniać w grze swojego zespołu. – Nie chciałem tego robić tylko dlatego, że graliśmy z Legią i dlatego, jaka jest otoczka tego spotkania, tego, że żyła tym cała Polska. Nie chcieliśmy nagle zmieniać gry i grać np. niżej. To bez sensu. Chcieliśmy grać swój futbol i myślę, że w dużej mierze się to udało – stwierdził i dodał: – Jesteśmy zadowoleni z tego, że na Legii potrafiliśmy dwa razy odrobić wynik, że wytrzymaliśmy obciążenie, ale nie jestem zadowolony z wyniku, bo przyjechaliśmy po zwycięstwo, a go nie osiągnęliśmy.
CZYTAJ TEŻ: Kto w Widzewie zastąpi Jordiego Sancheza?
Trenera Widzewa pytano też o to, co jest u niego najważniejsze w stosunkach z zawodnikami. – Nie toleruję braku odwagi, niechęci do rozwoju i uczenia się nowych rzeczy oraz skupienia na treningu. Dopuszczam błędy, bo wszyscy je popełniamy i one będą. Ale błędy to jedno, a brak próby ich naprawienia, to drugie. Przy naszym sposobie gry, gdy wyprowadzamy piłkę od bramki, nie toleruję chowania się za plecami, każdy musi uczestniczyć w akcji, nawet jeśli stoi daleko od piłki. On też musi być aktywny i dawać opcje – powiedział.
Mówił też o podjęciu ryzyka. – Przed meczem z Legią mówiłem swoim piłkarzom, by ryzykowali. Oczywiście nie chodzi o to, by szaleńczo wyprowadzać piłkę, by ją zaraz stracić. Chodzi o to, by w wyższej strefie zrobić coś niekonwencjonalnego, nawet uderzyć z pozycji, z której wydaje się, że nie da się rady. Grając taki mecz – z taką otoczką i historią – musi być element ryzyka.