– Chcemy zaszczepić w piłkarzach DNA zwycięzców – mówi Janusz Niedźwiedź.
Widzew ma za sobą prawdziwy maraton. W tydzień rozegrał trzy mecze: w niedzielę, środę i sobotę. Do tego w środku tygodnia pojechał do Gdyni i wrócił z niej w nocy. W trzech spotkaniach łódzka drużyna zdobyła sześć punktów. – To był dla nas sprawdzian. Jesteśmy nowym zespołem i możemy być zadowoleni. W środę intensywność była bardzo duża, chyba największa. W sobotę zespół też dał radę, choćby obrona, bo cała zagrała po 90 minut w trzech meczach. Piłkarze poradzili sobie z obciążeniem – oceniał trener Janusz Niedźwiedź w klubowym radiu.
Oczywiście najmniej udany był mecz z Arką Gdynia, który Widzew przegrał 1:3. – Taka porażka też uczy. Patrzymy, jak reaguje zespół w takich momentach. Robimy wszystko, by nie popadać w hurraoptymizm po zwycięstwach i by nie zwieszać głów po porażkach. Nie może być tak, że po wygranej piłkarze tańczą z radości i robią sobie zdjęcia. Arka z nami wygrała, a potem przegrała z Górnikiem Polkowice. Tak bywa.
Chcemy oczywiście wygrywać zawsze, zaszczepić w piłkarzach DNA zwycięzców. W Gdyni wysoko przeciwnik podniósł poprzeczkę, ale nie mamy się czego wstydzić. Sobotni mecz to była najlepsza odpowiedź po mniej udanym meczu.
W ostatnim meczu trener Widzewa dokonał trzech zmian. Od początku zagrał m.in. Fabio Nunes, który debiutował w jedenastce. – Trenujemy już jakiś czas i widzimy, że kolejni zawodnicy zbliżają się do optymalnej, do bardzo dobrej dyspozycji. Mamy bardzo duże pole manewru i to nam daje różne możliwości. Patrzymy też na przeciwnika, na to że dużo meczów za nami. To nie jest tak, że po jednym gorszym występie ktoś wyląduje na trybunach, bo zaraz będziemy go potrzebować. Zmiany to szerszy temat, są spowodowane różnymi czynnikami. To nie jest zmiana dla zmiany. Patrzymy na to, czy po błędzie piłkarz wyciągnie wnioski. Parzymy, jak reaguje na takie sytuacje.
A Portugalczyk? – Fabio czekał na grę. Potrzebował, jak inni nowi, czasu, by wejść w nasze mechanizmy, by zrozumieć futbol, jaki chcemy grać i być gotowym mentalnie i fizycznie. Z Arką wszedł. Potem widzieliśmy już, że wystąpi w sobotę. Na treningach pokazywał swoją jakość. Czułem że będzie jego wieczór. Przyjechała jego rodzina i to był dobry zastrzyk energii. Od początku był bardzo aktywny, zdobył gola, potem na nim była czerwona kartka. Byliśmy ciekawi, ile wytrzyma czy tę intensywność. To piłkarz, który grał w najwyższej lidze w Portugalii i paru dobrych klubach. Szkolenie w Portugalii, czy Hiszpanii, związane jest z grą w piłkę. W Polsce często mówi się o przygotowaniu motorycznym, sile, by więcej biegać, ale zapomina się o aspektach, jak balans ciała, ustawienie, czucie gry, decyzje, jakie się podejmuje, technika. U niego to widać.
Niestety w sobotę nie obeszło się bez kontuzji i dwóch wymuszonych zmian Abdula Aziza Tetteha i Pawła Zielińskiego. – Zaraz po meczu wykonaliśmy badania, które nie są super miarodajne, bo trzeba poczekać po urazie 48 godzin i dopiero zrobić USG. Pierwsza wstępna diagnoza była taka, że Paweł wyliże się raczej szybko. Trzeba to jeszcze potwierdzić – mówi trener. Gorzej z Tettehem.
– Pierwsza diagnoza nie jest bardzo niepokojąca, ale jest jakiś uraz mięśniowy. Przejdzie w poniedziałek dokładne badania, które wykluczą lub potwierdzą uraz – powiedział Niedźwiedź.
Reklama
Po ostatnim meczu martwić może tez nieskuteczność, bo Widzew miał w meczu ze Stomilem sporo okazji. – W sobotę na Stomil wystarczyło, ale musimy być bardziej precyzyjni, lepiej się zachowywać. Dzisiaj omówię na pewno pewną sytuację z Michalskim i Guzdkiem, gdy wyszli dwa na jeden. Spytam ich, jak oni to widzieli, jakie wyciągną wnioski – mówi trener Widzewa.
Niedźwiedź nie ukrywa, że wciąż trwa poszukiwanie nowego napastnika. – Mimo natłoku meczów pracujemy nad tym. Wykonywane są telefony, cały czas się coś dzieje, bo nie jest tak, że wyniki mamy niezłe i zapominamy o całym świecie – mówi Niedźwiedź.
W sobotę w kadrze meczowej był Daniel Villanueva. Trener Widzewa mówi jednak, że Hiszpan nie jest jeszcze gotowy do gry w pierwszym składzie, ale cały czas pracuje, by w końcu do niego wejść. – Jest dużo bliżej, niż tydzień temu. Musi złapać rytm meczowy, na razie rozegrał dwa mecze w rezerwach. W sobotę był w kadrze, by ewentualnie wejść na boisko, ale sytuacja z urazami wynikła. Ale chcieliśmy, by poczuł atmosferę stadionu – mówi trener.
Kolejnym rywalem w sobotę będzie Górnik Polkowice, czyli były klub Niedźwiedzia. – Przeżyłem piękne chwile w Górniku. To był rok zakończony awansem i to w określonym stylu. Sentyment do klubu i zawodników mam, ale na boisku nie patrzy się pod tym kątem. Wychodzi się na po to, by wygrywać i osiągać sukcesy. Ja jestem teraz trenerem Widzewa – mówi Niedźwiedź.