W meczu kontrolnym Widzew bezbramkowo zremisował z Unionem Berlin. Mecz ocenili obaj trenerzy.
– Przy tych ciężkich treningach, które mieliśmy do tej pory, był to przyjemny przerywnik, dający możliwość zmierzenia się z zespołem zajmującym obecnie jedno z najwyższych miejsc w Bundeslidze. Mamy dużo materiału do analizy, a dla wszystkich zawodników była to szansa sprawdzenia się na tle bardzo silnego rywala. Pierwszy raz tej zimy weszliśmy na trawę, więc widać było, że z każdą minutą zawodnicy dopiero nabierają rytmu, który nas charakteryzuje. Oczywiście nie uniknęliśmy błędów, ale mieliśmy dwie, trzy dobre sytuacje, kolejne dwie, które mogliśmy rozegrać lepiej i mogliśmy się nawet pokusić o bramkę. Natomiast nie straciliśmy gola i to też jest pozytyw z tego meczu – powiedział trener Janusz Niedźwiedź.
I dodał: – W drugą połowę meczu weszliśmy źle – wymieniliśmy w przerwie prawie pół drużyny i widać było, że zawodnicy, którzy weszli na boisko, potrzebują chwili, aby złapać właściwy rytm. Trochę za szybko oddawaliśmy piłkę, powinniśmy ją bardziej poszanować – jesteśmy w środku okresu przygotowawczego, prawie w jego najtrudniejszym momencie, więc przydałyby się nam momenty przytrzymania piłki, aby dać sobie złapać oddech.
– Wynik w tym meczu jest drugorzędną sprawą. Dla mnie najważniejsze było to, że moi zawodnicy wyszli na ten mecz z odpowiednim zaangażowaniem, stworzyli sobie dużo sytuacji, ale brakowało nam skutecznej finalizacji. Zawodnicy jednak biegali, pracowali na boisku i walczyli, a z tego mogę być zadowolony. Przyznam, że nie analizowaliśmy gry Widzewa w jakiś szczególny sposób, ale wiedzieliśmy, że nie jest to zespół, który gra tylko długimi podaniami, ale lubi szybkie akcje oraz wymianę podań. Oczywiście znam też Widzew jako klub, głównie z tego, że grał w latach 80. i 90. w europejskich pucharach – to już ocena trenera Ursa Fischera, szkoleniowca Unionu.
W meczu z Unionem zadebiutowali Kristoffer Hansen i Martin Kreuzriegler.
– To cenne, że mogli dziś w pewien sposób poznać się z kolegami na boisku, poznać nasz model gry, ale najbardziej cieszę się, że uniknęli kontuzji. Jeszcze do przerwy wahałem się, czy wpuścić na boisko Martina, ale przez lata nie miał on żadnych kontuzji mięśniowych, więc chcieliśmy mu dać 20-25 minut przetarcia.
Janusz Niedźwiedź
– To był mój pierwszy mecz w barwach Widzewa i jeszcze nie do końca udawało mi się być na boisku w każdym momencie tam, gdzie powinienem być – oceniał Hansen. – W całym meczu Union dłużej utrzymywał się przy piłce, my musieliśmy za nią nabiegać, ale wykonaliśmy dobrą pracę w defensywie. Udało się zachować czyste konto, mieliśmy też kilka sytuacji, by zdobyć gola i nawet wygrać ten mecz, więc była to dla nas dobra lekcja. Przed wejściem na boisko trener tłumaczył mi, bym zwracał uwagę na kolegów – jak się poruszają, co robią i jak rozgrywają akcje. Co prawda porozumiewają się oni po polsku, więc jeszcze nie za dużo z tego rozumiem, ale będę starał się jak najszybciej nauczyć się podstawowych zwrotów potrzebnych na boisku.
Sparing ocenił też kapitan w tym meczu, czyli Patryk Stępiński. – W środku okresu przygotowawczego przydarzyła nam się okazja, by zagrać z zespołem z Bundesligi. Union jest w trakcie sezonu, my w trakcie przygotowań, ale wydaje mi się, że pokazaliśmy się z dobrej strony. Graliśmy odważnie, staraliśmy się rozgrywać od bramki na tyle, na ile było to możliwe. Wiadomo, że przeciwnik stworzył więcej sytuacji i było u niego więcej jakości, ale myślę, że kilka osób oglądających spotkanie w domu mogło się uśmiechnąć, a kilka tych, którzy przewidywali wysokie zwycięstwo Unionu, mogło się zdziwić. Jeżeli chodzi o okres przygotowawczy, to gra z lepszymi zespołami jest dla nas cenna, bo w lidze mierzymy się z tym, że to raczej do nas przyjeżdżają zespoły, które nastawiają się na nas, tak jak my dziś na Union. Co tydzień to my musimy dominować ligę i wygrywać większość spotkań – powiedział
W piątek Widzew rozegra kolejny sparing, tym razem zmierzy się z Ruchem Chorzów. – Pozostałą część tygodnia pracy trochę zmodyfikowaliśmy, bo graliśmy na naturalnej murawie i wrócimy do Łodzi w nocy. Jutro zamiast dwóch treningów będzie jeden połączony na siłowni i na boisku, a po południu zawodnicy dostaną trochę oddechu. Myślę, że mecz z Ruchem da nam odpowiedzi na wiele różnych pytań, będziemy pewnie dokonywać wielu roszad i zobaczymy, jak z takiego wysokiego ustawienia mentalnego drużyna przejdzie do tzw. szarej rzeczywistości, gdzie rywal i tak postawi wysoko poprzeczkę – zakończył Niedźwiedź.