Janusz Niedźwiedź w swoim stylu podsumował derby Łodzi. Widzew zremisował z ŁKS-em 2:2, chociaż przegrywał 0:2.
W poniedziałek Niedźwiedź ocenił niedzielne derby. Przypomnijmy, że Widzew przegrywał 0:2, ale uratował remis. – Cała pierwsza połowa była zbyt nerwowa z naszej strony. Mieliśmy problem z dokładnym podaniem do partnera, ze złapaniem płynności. Za dużo było strat, oddawania piłki przeciwnikowi, co napędzało ŁKS – powiedział w klubowym radiu. – Pierwsza połowa była szarpana. Mieliśmy problem, by utrzymać piłkę na połowie rywala. Były też dwie bramki stracone i trzeba przyznać, że gol do szatni przywrócił nas do tego meczu. Druga płowa lepsza, ale stać nas na lepszą grę.
I kontynuował: – Wydarzyło się w tym meczu kilka ważnych rzeczy. Przede wszystkim przy 0:2 potrafiliśmy się podnieść i wyrównać. Czułem jednak niedosyt, chociaż trzeba docenić, że w ostatniej akcji Kuba Wrąbel był kapitalnie ustawiony i świetnie wybronił dolną piłkę – tak wysoki bramkarz tak szybko zebrał się do dolnej piłki. Duża klasa.
Jeśli chodzi o pierwszego gola dla ŁKS, to Kuba sam jest świadomy tego, że mógł zrobić więcej. Piłka prześlizgnęła mu się, bo nabrała rotacji po rykoszecie. On jednak nie raz i nie dwa nas ratował. Choćby właśnie w ostatniej akcji, bo Antonio Dominguez strzelił prawie perfekcyjnie. Prawie.
Przegrywaliśmy 0:2, ale wróciliśmy z otchłani, z dalekiej podróży. Doprowadziliśmy do remisu. Czy się z niego cieszymy? Ten mecz przypomina ten Polski z Anglią. Były trudne momenty, ale nagle Polska w samej końcówce wyrównała. Ktoś powiedział: z Anglią? OK, ale to jednak tylko remis. Pamiętam, jak oglądałem ten mecz z pubie „W Sercu Łodzi” i mnie też udzieliła się adrenalina, cieszyłem się tak, jakby to mój zespół strzelił bramkę.
Nasz mecz mógł potoczyć się inaczej, w jedną i drugą stronę. Rywale mieli swoje sytuacje, ale my w końcówce kreowaliśmy więcej. Warto docenić ten punkt.
Pozdrawiam redaktora Bogusława Kukucia, który ocenił, że Bartek grał słabo. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Moim zdaniem trzeba docenić, co Bartek zrobił w pressingu. Ile zrobił sprintów. My w sztabie patrzymy na takie rzeczy. Bartek nie zawsze zagra spektakularnie, nie strzeli dwóch goli i będzie miał asystę. Robert Lewandowski też potrafi pracować dla drużyny.
Wiemy, jak są ważni. Byli w rytmie meczowym i dawali nam wiele jakości. Ale ich forma nie byłaby tak wysoka, gdyby zawodnicy z drugiego planu, gdyby ta grupa nie naciskała, bo też chce grać. Na treningu za każdym razem muszą mocno pracować, by utrzymać to miejsce. Konkurencja jest spora.
To był naturalny wybór, by oni zagrali. Patryk jest oczywiście bardziej ofensywnym piłkarzem. Środkowi pomocnicy mają brać grę na siebie, regulować tempo. W przerwie dokonaliśmy korekty, bo uznaliśmy, że przez środek powinno przechodzić więcej piłek. Do tego przegrywaliśmy, dlaczego chcieliśmy zrobić ofensywną zmianę i do środka za Tetteha wszedł Kun. Aziz rzeczywiście wyglądał bardziej dynamiczniej przez ostatnie dwa tygodnie. Tempo meczu było dość wysokie i pokazało, że jeszcze potrzeba czasu dla Aziza. Nie skreślam go i nikogo innego w drużynie.
Aziz nie jest tak dynamicznym piłkarzem jak Letniowski. Ma większą masę, ale to pozwala mu brać ciężar gry na siebie, zastawić się. To ma też oczywiście swoje gorsze strony.
Patryk nie przeszedł obok meczu, takie opinie są krzywdzące. Miał lepsze i gorsze momenty. Do tej pory, jak wchodził z ławki, to wykonywał swoje zadania. Potrzebuje na pewno rytmu meczowego.
Miał sporo strat, widać, że nie wszedł w rytm. Nie gra regularnie, ale z każdą minutą się rozkręcał. W końcówce wyglądał już o wiele lepiej. Myślę, że wyciągnie wnioski i poprawi to, co nie funkcjonowało w tym meczu.
Ten tydzień będzie decydujący. We wtorek rano zobaczymy raport medyczny i będziemy wiedzieć, czy będzie w stanie podjąć treningi.
Niedziela to był wielki dzień, bo były derby Łodzi. Ale to był też wielki dzień dla Przemka Kity, Po siedmiu miesiącach bez 4 dni wrócił na boisko po kontuzji. Zagrał 45 minut w meczu rezerw i strzelił bramkę. To ważne i godne podkreślenia, że po takim czasie wrócił i w końcu zagrał w oficjalnym meczu. Trzymam kciuki.
Czeka nas jeszcze sporo pracy, to nie jest gotowy produkt. Nie przegrywamy, ale to nie jest proste. To nie jest droga usłana różami. Po tylu zmianach udało się nam szybko złapać dobry rytm, ale dużo pracy przed nami.
Przed nami ważny moment, bo po derbach, po meczy pełnym emocji i dramaturgii, jedziemy na mecz z Resovią. Tam też do zdobycia będą tylko 3 punkty. Cholernie ważne w perspektywie całości. Każde punkty zbliżają nas do celu. Od wtorku bardzo mocno bierzemy się do tematu. Krótko podsumujemy derby i trzeba o nich zapomnieć. Przed nami trudne zadanie. Już tam graliśmy i było nam bardzo trudno wygrać. Chcemy pojechać tam i powtórzyć wynik z Pucharu Polski.
Janusz Niedźwiedź.
ŁKS ma dużo indywidualności. Nie bez powodu razem z Arką Gdynia był wymieniany w gronie głównych faworytów do awans. Ale my też mamy dobrych i bardzo dobrych piłkarzy, jak na ten poziom. Ale najważniejsze, by tworzyć drużynę i myślę że tak jest. To nasza największa siła. Tomasz Dejewski jest już 17 piłkarzem, który zdobył dla Widzewa bramkę.