Marcin Broniszewski był gościem magazynu Fortuna 1 Ligi w Polsacie Sport. Pytany był m.in. o brak zwycięstw.
Nie licząc wygranej z GKS-em Bełchatów, Widzew pod jego wodzą tylko remisuje i przegrywa. W efekcie spadł już na 11 miejsce w tabeli. – Tak naprawdę brakuje nam skuteczności. Do bramki przeciwnika podchodzimy tak, jak ćwiczymy, co nas bardzo cieszy – z ataku pozycyjnego, z faz przejściowych i stałych fragmentów gry. Efekty tego widać, ale ma kropki nad „i” i to jest irytujące, również dla kibiców, którzy oczekują zwycięstw. Ta krytyka jest uzasadniona i musimy sobie z nią poradzić, przede wszystkim zawodnicy – powiedział.
Prowadzący program pytał go także o sprawy personalne, m.in. o to, dlaczego gra Paweł Tomczyk, który jest nieskuteczny, a nie np. Marcin Robak. – Każdemu chłopakowi dajemy równe szanse, żeby mieli świadomość, że mogą na nas liczyć codziennie – zaczął Broniszewski. – Myślę, że ze sportowego punktu widzenia Paweł Tomczyk wygrywa rywalizację z Marcinem Robakiem, ale nie tylko z powodów ofensywnych, a defensywnych, gdzie wywiązuje się troszeczkę lepiej, a to jest dla nas bardzo ważne. Marcin nie jest na straconej pozycji, jest profesjonalistą, jest widzewiakiem z krwi i kości i na niego też bardzo liczymy. Jeśli wchodzi na boisko nawet na chwilę, to daje zawsze maksa, tak jak z meczu z Termaliką, gdzie miał piłkę meczową, po której moglibyśmy cieszyć się ze zwycięstwa.
Trener Widzewa pytany był także o swoją przyszłość, czy po sezonie zostanie w klubie, czy odejdzie. – Jak zwykle w takich sytuacjach zarząd decyduje. Dopiero po dwóch tygodniach będę o tym myślał. Mam świadomość, że znaczna część fanów chętnie spaliłaby mnie na stosie, ale mam też świadomość tego, jak ciężko pracujemy i z jakimi trudnościami się zderzamy. Co będzie, to będzie. Oczywiście chciałbym pracować już na własny rachunek, bo mam 41 lat – zakończył.
Rozmowę z trenerem Widzewa można obejrzeć tutaj.