W przeszłości były zastrzeżenia do zachowania Saida Hamulicia. Teraz Bośniak wchodzi do szatni Widzewa.
Od środy Hamulić jest nowym piłkarzem łódzkiej drużyny. Został do końca sezonu wypożyczony z francuskiego Toulouse. Za nim już pierwszy trening z nowymi kolegami.
Bośniaka pamiętamy w Polsce głównie z bardzo dobrej jesieni sezonu 2022/2023, kiedy strzelał gole dla Stali Mielec. Potem odszedł do Toulouse kupiony za 2,5 miliona euro. Tam sobie nie poradził, głośno o nim było za to z powodów pozaboiskowych, kiedy razem z kilkoma kolegami odmówili gry z tęczowymi numerami w ramach akcji walki z homofobią.
CZYTAJ TEŻ: Widzew ma “dziewiątkę” Czy znów rozbłyśnie gwiazda Saida Hamulicia?
Kontrowersje wywołała też decyzja Hamulicia o przejściu do Lokomotiwu Moskwa, bo było to już po agresji Rosji na Ukrainę.
Nowy widzewiak to więc ciekawa postać. Przy okazji transferu do łódzkiego klubu dziennikarz Przeglądu Sportowego Bartłomiej Płonka przypomniał fragmenty swojego tekstu z kwietnia, w którym opisał m.in. zachowanie Hamulicia niedługo przed przejściem do Francji. “Kiedy Hamulić zdobył swoją piątą bramkę w sezonie, zażyczył sobie, aby ktoś z zespołu zawsze otwierał mu drzwi do szatni. Pozostali zawodnicy dawali do zrozumienia, że snajper nie jest mile widziany w drużynie. Czuli, że on sam traktowany jest inaczej” – relacjonował.
I dalej: “Trener Majewski wielokrotnie bił się z myślami, czy nie odsunąć go od zespołu. Zwyciężała jednak inna myśl: “Skoro nie będzie Saida, to kto będzie strzelać gole?”. I druga: “Wytrzymajmy jeszcze chwilę, zimą zostanie sprzedany za rekordowe pieniądze”.
Płonka wspomina również, że chwilę przed podpisaniem dużego kontraktu z Toulouse piłkarz planował wycofać się z całej operacji, bo uznał, że jednak chce jeszcze więcej zarabiać. Wpływ na to, że ostatecznie parafował umowę z francuskim klubem, miała mieć jego matka.
“Kiedy Hamulić trafił do Tuluzy, szybko się na nim poznano. Już w pierwszym miesiącu swojego pobytu we Francji napastnik zaliczył kilka spóźnień, a raz w ogóle nie pojawił się na treningu. We Francji mocno się dziwili i dzwonili do Mielca, o co chodzi” – pisze dziennikarz.
Według niego, ten transfer to więc ryzykowny ruch Widzewa, tym bardziej że Hamulić miał się też spóźniać na treningi Stali, albo w ogóle na nie nie przychodzić. “Wszyscy mieli go dość” – pisze.
Trzeba mieć nadzieję, że – oczywiście, jeśli te informacje są w pełni prawdziwe – po niepowodzeniach za granicą Bośniak się zmieni.
Co ciekawe, głos w tej sprawie zabrał Rafał Gikiewicz, najbardziej doświadczony z piłkarzy Widzewa, który nie gryzie się w język. “Szatnia to żywy organizm i w „naszej” szatni każdy się odnajdzie i dostosuje do zasad w niej panujących. No worries” – napisał “Giki”.