Piłkarze Widzewa przygotowują się do powrotu do ligowej rywalizacji. Wśród nich jest Christopher Mandiangu. Mimo pracowitego czasu, “Massambinho” znalazł chwilę, by odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących jego pobytu w Widzewie.
Bartosz Jankowski (Łódzki Sport): Tęskniłeś za piłką nożną?
Christopher Mandiangu (Widzew Łódź): Jasne! I to bardzo. Prawdę mówiąc, ja żyję piłką nożną. Nie tylko w nią gram, ale także oglądam bardzo dużo meczów z wielu lig na całym świecie.
Jak minęły Ci ostatnie dwa miesiące?
Podobnie jak wszyscy, głównie siedziałem w domu. Codziennie trenowałem, realizując plan treningowy nakreślony przez sztab szkoleniowy. Sporo czasu poświęciłem także synkowi, który ma 4 miesiące. Dzięki całej tej sytuacji mogłem nieco bardziej oddać się rodzinie.
Co czułeś, gdy w końcu mogłeś potrenować na boisku?
Poczułem się jak nowonarodzony. To doskonałe uczucie.
Czy uważasz, że zdążysz się optymalnie przygotować na pierwszy mecz po przerwie?
Prawdę mówiąc, po dwóch miesiącach bez grania nie ma szans, bym w 2 tygodnie zbudował idealną formę. To dlatego, że trening indywidualny mocno różni się od tego drużynowego. Potrzebujemy trochę wspólnie poćwiczyć, by dobrze rozumieć się na boisku. Niemniej jednak czuję się dobrze i jestem gotowy do gry.
A jak się czujesz w Widzewie?
Reprezentowanie Widzewa jest bardzo wymagające, ale mnie się to podoba. Staram się być zawsze pozytywnie nastawiony do życia i do działania. Widzę, że w Widzewie jest podobnie. Wszyscy tutaj dają z siebie 100%.
Dołączyłeś do klubu rok temu. Czy coś Cię zaskoczyło w II-ligowym klubie?
Owszem. Najbardziej zaskoczył mnie postęp w nauce języka angielskiego u Rafała Wolsztyńskiego! Kiedy przychodziłem do klubu, nie wiedział co to znaczy „How are you?”, a teraz rozmawiamy ze sobą po angielsku jak dorośli. (śmiech) A tak na poważnie, to mega pozytywnie zaskoczyli mnie kibice. Są niesamowici! Pamiętam, jak kiedyś na stacji benzynowej kilkaset kilometrów od Łodzi zobaczył mnie jeden z fanów Widzewa, podszedł i poprosił o zdjęcie. Nie mogłem w to uwierzyć. Wiele osób nie rozumie, dlaczego postanowiłem dołączyć do klubu, grającego w II lidze w Polsce. Ale nie wiedzą tego, co ja. Przekonałem się, że Widzew to nie jest zwykły klub.
Chciałbyś zostać w Widzewie na kolejny sezon?
Często słyszę to pytanie i moja odpowiedź zawsze jest taka sama: „oczywiście, że tak”. I jest to odpowiedź w pełni szczera. Uwierz mi, jestem na tyle doświadczonym mężczyzną, że powiedziałbym, gdyby było inaczej. Widzew to profesjonalny klub, w którym pracują ambitni ludzie. Co więcej, myślę, że mogę pomóc drużynie zarówno w tym sezonie, jak i w Fortuna 1 Lidze, którą śledziłem i wiem, że tam gra się nieco inaczej niż w II lidze. Poza tym, moja rodzina lubi to miasto. Nie zmienia to jednak faktu, że najpierw władze klubu muszą podjąć decyzję o ewentualnym przedłużeniu kontraktu. Dopiero później ja będę miał coś do powiedzenia.
fot. Marian Zubrzycki