W Widzewie we wtorek trenować będzie pięcuy testowanych piłkarzy. Wśród nich Thoma Frick, który obecnie jest piłkarzem IV-ligowej Watry Białka Tatrzańska. O opinię na temat 22-latka zapytaliśmy jego obecnego pracodawcę.
Informacja o tym, że urodzony w Belgii zawodnik, grający na razie w Watrze Białka Tatrzańska, będzie trenował pod okiem trenera Enkeleida Dobiego, odbiła się dość szerokim echem w widzewskim środowisku.
– Belg otrzymał pozytywną rekomendację od skautów, dlatego przyjrzymy mu się na miejscu w Łodzi – tłumaczył na łamach widzew.com Tomasz Wichniarek, szef skautów klubu z al. Piłsudskiego.
Bez wątpienia różnica poziomów między IV a I ligą jest znacząca. Czy więc piłkarz bez doświadczenia na wyższym poziomie rozgrywkowym poradzi sobie w Widzewie?
– Nigdy nie można być pewnym tego, że zawodnik sprawdzi się na poziomie Fortuna 1 Ligi. Na pewno jest to jednak zawodnik nieźle wyszkolony technicznie, waleczny, dynamiczny i bardzo pracowity. Ma do tego soczyste uderzenie – komplementował swojego piłkarza Andrzej Rabiański, prezes Watry Białka Tatrzańska. – To zawodnik, który był szkolony w młodzieżowych grupach w Belgii, m.in. w FC Brugge. Jest dość uniwersalny, bo może też występować na pozycji cofniętego napastnika – dodał.
Nie ma co się oszukiwać. Thoma Frick jest tzw. „no-namem”, dla którego testy w Widzewie to ogromna szansa.
– W IV lidze był na pewno wyróżniającym się zawodnikiem. U nas miał trochę problemów z aklimatyzacją, bo Watra to jego pierwszy klub w Polsce. Do tego nasza liga nie trwa długo, więc nie miał za bardzo czasu pokazać wszystkich swoich atutów. Myślę jednak, że jest ciekawym zawodnikiem – podsumował prezes klubu z Białki Tatrzańskiej.
Wraz z Frickiem na testy do Widzewa trafił Portugalczyk, Edgar Jorge Silva Morais. Co ciekawe, obu zawodników reprezentuje jedna agencja menedżerska – Wodzio, której pracownicy na stronie internetowej przedstawiają się jedynie imionami, albo pseudonimami. Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, w agencji pracują m.in. Bodzio, który jest właścicielem baru z kebabem w Wodzisławiu, oraz Kris, czyli Krzysztof Maciejczuk, który w 1998 roku zagrał w Widzewie 26 minut.