Nareszcie! Widzew Łódź pokonał Garbarnię Kraków 3:1 i po raz pierwszy po wznowieniu rozgrywek dopisał do swojego konta trzy punkty.
Mecz w Krakowie, zgodnie z przewidywaniami, od początku był bardzo wyrównany. Nieco więcej z gry mieli widzewiacy, ale swoje szanse zmarnowali Ojamaa i Robak. W końcu fajną akcję widzewiacy rozegrali w 17. minucie, kiedy to bardzo przytomnie zachował się Robak, który z pierwszej piłki zagrał wprost do Radwańskiego, ten wpadł w pole karne i ze stoickim spokojem pokonał bramkarza Garbarni.
Po strzelonym przez widzewiaków golu obraz gry nie uległ znacząco zmianie. Z biegiem czasu coraz groźniejsi byli jednak gospodarze. Garbarnia swoje ataki przeprowadzała głownie prawą stroną, na której Jakub Kowalski ośmieszał Kornela Kordasa, Henrika Ojaamę i Daniela Tanżynę.
W końcu próby gospodarzy zakończyły się zdobyciem wyrównującej bramki. Dośrodkowanie z prawej strony od Krzysztofa Szewczyka wykończył zupełnie niekryty Kamil Kuczak.
Przerażająca była łatwość, z jaką piłkarze Garbarni zdobyli gola, ale jeszcze większy niepokój w sercach fanów czerwono-biało-czerwonych mogły wzbudzić reakcje widzewiaków na utratę bramki. Praktycznie niezauważalna była sportowa złość wśród piłkarzy trenera Kaczmarka, którzy rozkładali tylko bezradnie ręce, godząc się z tym faktem bez większego sprzeciwu.
Trzeba przyznać, że zanim padł ten gol, to Wojtek Pawłowski musiał kilka razy ratować swoich kolegów, co tylko potwierdza, że Widzew znowu grał słabo. Z remisu po pierwszej połowie bardziej zadowoleni powinni być łodzianie.
Początek drugiej połowy toczył się pod dyktando Widzewa. Goście zaczęli w końcu nieco szybciej rozgrywać piłkę, z czym gospodarze sobie nie radzili.
Już w 47. minucie Widzew powinien ponownie wyjsć na prowadzenie. Oko w oko z Frątczakiem stanął Robak, ale snajper Widzewa z dość ostrego kąta oddał niecelny strzał i ostatecznie gospodarze rozpoczynali grę z autu.
Co nie udało się Robakowi, udało się w 60. minucie Konradowi Gutowskiemu. Młodzieżowiec Widzewa wykończył bardzo ładną akcję duetu Robak – Ojamaa. Chociaż Gutowskiemu dopisało nieco szczęście, to ostatecznie liczy się efekt końcowy, a ten był wielce satysfakcjonujący.
Chwilę później Widzew znowu popełnił ogromny błąd w obronie, ale na posterunku był Pawłowski, który po raz kolejny uratował Widzew po strzale Patryka Serafina z 13. metra.
Najważniejsze z punktu widzenia Widzewa były ostatnie minuty. W przeciwieństwie do wcześniejszych meczów łodzianie nie oddali pola gry rywalom, za co zostali nagrodzeni. W 87. minucie Marcel Gąsior posłał kapitalne prostopadłe podanie do Kosakiewicza, ten obsłużył Marcina Robaka, który strzałem lewą nogą pokonał Frątczaka i, kolokwialnie mówiąc, “zabił” mecz. Stało się zatem to, co nie udało się widzewiakom w ostatnim pojedynku z Legionovią.
Widzew nie zachwycił, ale w końcu wygrał. Trzy punkty zdobyte w Krakowie, w kontekście remisu GKS-u Katowice, pozwalają ekipie z al. Piłsudskiego złapać oddech i zachować pozycję lidera II ligi. Decydująca okazała się druga połowa meczu, w której Widzew w końcu pokazał kilka fajnych akcji. Oby to był dobry prognostyk na kolejne spotkania.
Garbarnia – Widzew 1:3 (1:1)
0:1 – Radwański (17.)
1:1 – Kuczak (37.)
1:2 – Gutowski (60.)
1:3 – Robak (87.)
Garbarnia: Frątczak – Kowalski, Kujawa, Masiuda, Mruk, Nakrosius, Kołbon, Kuczak, Marszalik (46. Radwanek), Szewczyk, Feliks (56. Wyjadłowski)
Widzew: Pawłowski – Kosakiewicz, Wołąkiewicz, Tanżyna, Kordas, Poczobut, Możdżeń (90+2. Mąka), Ojamaa (83. Mandiangu), Gutowski, Radwański (78. Gąsior), Robak
fot. Marian Zubrzycki