Piłkarze Widzewa ciężko trenują podczas obozu w Turcji. W Łodzi natomiast trwają prace, by po powrocie ze zgrupowania piłkarze nie musieli ponownie trenować na sztucznej murawie. Co jednak w przypadku, gdy boisko na Łodziance nie będzie się nadawało do użytku?
Trener Janusz Niedźwiedź wielokrotnie podkreślał, że chce, by jego zespół po powrocie z Turcji nie musiał już trenować na sztucznej murawie. Zarząd klubu robi więc wszystko, by spełnić życzenie szkoleniowca. Swoje zadanie starają się wypełnić także pracownicy MOSiR-u, którzy są odpowiedzialni za przygotowanie boisk na Łodziance.
– Jestem w tym temacie w kontakcie z prezesem Widzewa. Umówiliśmy się, że w przededniu treningu będziemy wizytować boisko i określimy czy stan techniczny płyty będzie się nadawał do przeprowadzenia treningu – mówił w rozmowie z Łódzkim Sportem Łukasz Kucharski, dyrektor MOSiR-u.
Kucharski podkreślił, że miejska spółka zrobi co w jej mocy, by udostępnić boisko i pomóc Widzewowi jak najlepiej przygotować się do nadchodzącej rundy. Na to liczą także w Widzewie.
– Jesteśmy w bieżącym kontakcie z MOSiR-em i mam nadzieję, że nie będzie potrzeby wyjeżdżania poza Łódź – powiedział Mateusz Dróżdż, prezes Widzewa.
Reklama
CZYTAJ TAKŻE >>> Tego Widzew może zazdrościć ŁKS-owi
Chociaż prognozy są dobre, to niewykluczone, że boisko na Łodziance jednak nie będzie się nadawało do eksploatacji.
– Musimy podjąć tę decyzję w danym dniu, a klub musi mieć rozwiązanie awaryjne, jakiś plan B – wyjaśnił dyrektor MOSiR-u.
Reklama
Czy Widzew ma już ów plan B gotowy? Okazuje się, że tak i mowa w nim nawet nie o boisku hybrydowym, a o naturalnej murawie.
– Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że mamy dwa boiska zastępcze, które są jednak użytkowane przez inne kluby i dlatego nie mogę ujawnić miejscowości, w których moglibyśmy trenować. W razie potrzeby jesteśmy przygotowani – skomentował w rozmowie z Łódzkim Sportem Mateusz Dróżdż.
Pierwszeństwo ma jednak boisko na Łodziance. Pierwsze rozmowy dotyczące możliwości skorzystania z ośrodka przy ul. Małachowskiego będą się odbywały na pięć dni przed powrotem drużyny z Turcji. Co prawda zarząd klubu wówczas będzie przebywał w Turcji, ale, jak zapewnił nas prezes Widzewa, sprawy dopilnują osoby do niej oddelegowane.
– Współpraca z MOSiR-em się na tyle poprawiła, że mam nadzieję, że wszystko się uda. Oczywiście wiele zależy od warunków atmosferycznych, ale wierzę w to, że po powrocie z Turcji uda się już wejść na hybrydę – zakończył optymistycznie Mateusz Dróżdż.
CZYTAJ TAKŻE >>> Kapitan Widzewa może mieć problem [ANALIZA]