Czas na rejestrowanie nowych zawodników był do środy do 23:59. Widzew myślał jeszcze o sprowadzeniu nowego gracza, ale ostatecznie plany te spełzły na niczym. Trener Janusz Niedźwiedź mówił jednak, że niczego nie żałuje, a skupiony jest już tyko na najbliższym meczu z Legią.
Dwa dni temu na łamach Łódzkiego Sportu pisaliśmy, że Widzew chce zdążyć przed zamknięciem okienka transferowego i sprowadzić Januszowi Niedźwiedziowi jeszcze jednego zawodnika, aby wzmocnić skład.
Nic z tych planów jednak nie wyszło. Czas na sprowadzenie nowych graczy był do środy do godziny 23:59 i jak wiemy klub z Al. Piłsudskiego 138 nie zaprezentował żadnego nowego gracza. Zapytany na konferencji prasowej Janusz Niedźwiedź o to, czy żałuje, że nie udało się jeszcze bardziej wzmocnić składu na rundę wiosenną, ten odparł krótko, że nie.
– Niczego nie żałuję. Dzisiaj nasze myśli są przy piątkowym meczu i przy tym, że chcemy jutro wygrać dla nas i dla naszych kibiców – skomentował trener Widzewa Łódź.
Wiele mówiło się też o ewentualnych rozstaniach z klubem. Zawodnikami, którzy mieli odejść z Widzewa podczas zimowego okienka transferowego byli: Karol Danielak, Kristoffer Normann Hansen, Patryk Lipski i Wasyl Łytwynenko. Ostatecznie z klubem pożegnał się tylko pierwszy z nich. Danielak jest już dzisiaj piłkarzem trzecioligowej Wieczystej Kraków. Hansen z kolei miał zostać oddany na wypożyczenie, gdzie mógłby łapać więcej minut, ale ostatecznie został w klubie.
– Normann z nami zostaje. Jeśli wchodzi w meczach, to tutaj dla nas się nic nie zmienia. Zawodnik miał możliwość, żeby łapać więcej minut w innym miejscu, ale został z nami i tutaj sytuacja jest jasna – skomentował sytuację Norwega trener Widzewa.
Wasyl Łytwynenko i Patryk Lipski mieli z kolei odejść z klubu na zasadzie transferu definitywnego, ale oni także nadal są częścią drużyny po zamknięciu okienka transferowego.
– Jeśli chodzi o Wasyla, to nie mam żadnych informacji, żeby miał od nas odejść. Jeśli chodzi o Patryka jest podobnie. Wczoraj zamknęło się okienko, więc temat jest zamknięty – zakończył Janusz Niedźwiedź.
CZYTAJ TAKŻE>>>Kapitan Widzewa: “My się nie dostosowujemy do rywala”