Po naprawdę niezłym meczu Widzew Łódź Futsal przegrał we własnej hali z Piastem Gliwice 2:4.
Łodzianie przystąpili do rywalizacji w mocno zmienionym składzie w porównaniu z zeszłym sezonie. Nowi zawodnicy mieli dać nową jakość. I trzeba przyznać, że było ją widać na boisku. Na tle mocnego rywala jakim jest Piast, widzewiacy wyglądali na zespół równorzędny. Spotkanie było bardzo wyrównane i choć delikatną przewagę miał zespół przyjezdny to RTS prezentował się naprawdę dobrze. Na szczególne uznanie zasługuje gra w obronie, która robiła wrażenie. Piłkarzom Piasta w końcu udało się jednak skruszyć łódzki mur. W 19. minucie gry gola na 0:1 zdobył Rafael Nunes Cadini. Chwilę później było już 0:2 a prowadzenie gości podwyższył Vinicius Lazzaretti.
Druga część spotkania długi czas nie przynosiła zbyt wielu emocji. W końcu nastąpiła jednak 30. minuta. To wtedy kontaktowe trafienie dla czerwono-biało-czerwonych zanotował Kamil Kucharski. Niestety odpowiedź gliwiczan była bardzo szybka. Kamila Izbiańskiego z dystansu zaskoczył ponownie Nunes. Łodzianie szukali swoich szans ale obrona Piasta była bardzo szczelna. Dodatkowo w 37. minucie gry gola na 1:4 zdobyli przyjezdni. Sytuacja Widzewa stała się bardzo trudna. Widzewiacy nie mają jednak w zwyczaju się poddawać i po chwili drugą bramkę dla łódzkiego zespoły zdobył Willy May. To był jednak ostatni akcent tego starcia i ostatecznie Piast wygrał w Łodzi 4:2.
Mimo porażki, trudno nie zauważyć progresu w grze podopiecznych Marcina Stanisławskiego. Przez większość cześć gry łodzianie byli równorzędnym rywalem dla Piasta, który od lat jest kluczowym klubem w Polsce.
– Żałuję końcówki pierwszej połowy, bo ona ustawił trochę ten mecz. Przez 19. minut graliśmy jak równy z równym i nagle straciliśmy dwa gole. To boli. Ale ta drużyna pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość i sprawia, że z przyjemnością przychodzę na trening. W poprzednim sezonie nie zawsze tak było – podsumował trener Widzewa, Marcin Stanisławski.
Widzew Łódź Futsal – Piast Gliwice 2:4