– Chcemy zakończyć rundę zwycięstwem, bo ostatnio słabiej punktujemy – Janusz Niedźwiedź, trener Widzewa., zapowiada mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
W weekend zakończy się pierwsza runda Fortuna 1. Ligi. Widzew w 17. kolejce znów zmierzy się z drużyną, która aspiruje do awansu. Podbeskidzie to spadkowicz z ekstraklasy, mające ambicje powrotu do niej, lecz na razie rozczarowujący. – To dziwny zespół, który potrafi rozegrać doskonałe spotkanie, by w kolejnym zagrać bardzo słabo – ocenia Tomasz Łapiński, który jest ekspertem telewizyjnym specjalizującym się w Fortuna 1. Lidze.
Najbliższy przeciwnik Widzewa zajmuje dopiero siódme miejsce, tracąc do łodzian dziewięć punktów. W poprzedniej kolejce uległ 0:1 z Arką w Gdyni, a na swoim stadionie przegrał trzykrotnie. – Podbeskidzie to niedawny ekstraklasowiec, chcący wrócić na salony. Ma sporo doświadczenia i jakości, sporą mają moc z przodu, bo strzelił 25 goli, pięć mniej od nas. Ale też sporo traci – ocenia trener Niedźwiedź.
Jego najlepszym zawodnikiem jest doświadczony Kamil Biliński, najlepszy strzelec Fortuna 1. Ligi (9 goli), wybrany na piłkarza października. Groźny jest też Gruzin Giorgi Merebaszwili Z drugiej strony, co zauważył trener Widzewa, Podbeskidzie straciło aż 21 bramek, tylko o cztery mniej niż strzeliło. W defensywie występuje dwóch były widzewiaków: Kacper Gach i Konrad Gutowski.
Pytany o stawkę spotkania, trener Widzewa studzi nastroje, podkreślając, że punkty zdobyte z rywalami z czołówki są tak samo ważne jak z przeciwnikami z dołu tabeli. – Często mówi się, że że to mecz za sześć punktów. – Trzeba pamiętać też o meczach z drużynami z dołu tabeli, bo są punktowane tak samo: za trzy punkty. Wiele drużyn traciło punkty z tymi zespołami, a my zdobyliśmy ich komplet. Wszystkie punkty trzeba doceniać – mówi szkoleniowiec Widzewa. A pytany ostatnie słabsze wyniki, odpowiada, że przecież jego podopieczni pokonali w Kielcach Koronę, wtedy wicelidera.
Problemem Widzewa w ostatnim czasie są kontuzje. Już dawno trenerzy nie mieli możliwości wystawienia najsilniejszego składu. Przeciwko Miedzi Legnica nie mogli zagrać Krystian Nowak, Juliusz Letniowski i Kacper Karasek. Nie wiadomo, który z nich będzie gotowy na sobotę, bo – jak podkreśla Niedźwiedź – nie chce ułatwiać przeciwnikom zadania. Na pewno zabraknie Daniela Tanżyny, pauzującego za kartki, oraz Mattii Montiniego, który w niedzielę doznał urazu. Być może wróci już Nowak. Zdrowy jest Karasek, jednak kłopoty w tygodniu miał Patryk Stępiński. Nie jest więc łatwo, a do zakończenia tegorocznych rozgrywek pozostały cztery kolejki ligowe i Puchar Polski.
Optymistyczne jest to, że w coraz lepszej formie jest Fabio Nunes, a wahadłowi pomocnicy, czyli Portugalczyk i Paweł Zieliński, spisują się bardzo dobrze. – To nasza silna broń – uważa trener.
Zmniejszyło się za to pole manewru z ataku, bo wypadł Montini. Pozostał Bartosz Guzdek, dla którego sobotni mecz będzie miał znaczenie prestiżowe, gdyż wcześniej grał w tamtejszym Rekordzie. Alternatywą dla niego będzie Paweł Tomczyk. Oprócz Guzdka do Bielska-Białej wraca Karol Danielak, w poprzednim sezonie zawodnik Podbeskidzia.
– Nie wygraliśmy od trzech kolejek , ale chcemy to zmienić i z taką myślą jedziemy do Bielska-Białej – zapowiada Tomasz Dejewski, stoper Widzewa. Oby tak się stało, a przekonamy się o tym w sobotni wieczór.
Mecz Podbeskidzia Bielsko-Biała z Widzewem Łódź zacznie się w sobotę o godzinie 20:30, transmisja w Polsacie Box Go.