Zaskakujące wyceny piłkarzy Widzewa. Bramkarz najdroższy, a kto po nim?
Widzew zagrał jesień ponad stan i wiosnę znacznie poniżej możliwości. Chociaż utrzymał się w ekstraklasie, wydaje się, że apetyty były większe. Oczywiście nikt nie zakładał, że w pierwszym sezonie po powrocie do krajowej elity łodzianie zagrają w europejskich pucharach, ale gdyby zimą odpowiednio wzmocnić drużynę, spokojnie mogłaby walczyć o miejsca 5-8, a co za tym idzie większe pieniądze. Mówił o tym publicznie Tomasz Stamirowski, właściciel czterokrotnych mistrzów Polski.
– Ustaliliśmy, że mają być wzmocnienia: wahadłowy, ofensywny pomocnik, młodzieżowcy. Otwieram potem „Przegląd Sportowy” i czytam, że Widzew nie zrealizuje transferów, bo nie ma pieniędzy. To było dla mnie zaskoczenie, bo mieliśmy je i mieliśmy pozyskać Ramireza, a nagle ich nie mamy. Nie chcę o takich rzeczach, jako właściciel, dowiadywać się z prasy – mówił Stamirowski.
Czytaj także: Byli widzewiacy walczą o ekstraklasę.
Portal transfermarkt zajmuje się wycenianiem piłkarzy. Oczywiście zawodnik wart jest tyle, za ile chce za niego zapłacić klub, który go pozyskuje (albo za tyle ile drużyna, w której gra chce go sprzedać), ale algorytmy, które wyceniają sportowców robią to bardzo dobrze (nie uwzględniają jednak takich niuansów jak klauzula wykupu).
Po nieudanej rundzie wartość prawie wszystkich zawodników Widzewa zmalała. Nadal najwięcej warty jest Heinrich Ravas, bramkarz i reprezentant Słowacji. Od listopada jego wartość wzrosła o 300 tys. euro. Golkiper jest wart 1,5 miliona. To jeden z niewielu piłkarzy Widzewa, którym algorytm nie obniżył wartości po nieudanej wiośnie.
Jesienią, drugi był Patryk Stępiński. Był, bo już nie jest. Jego wartość według Transfermakrtu spadła aż o 150 tys. euro. To dużo, ale nie najwięcej w drużynie. Aktualnie, drugim najdroższym według portalu zawodnikiem Widzewa jest Erenst Terpiłowski. U młodzieżowca Widzewa między listopadem, a marcem wartość wzrosła o 500 tys. eruo. Aktualnie wyceniany jest na 4,5 miliona złotych.
Słabo w rundzie rewanżowej wypadł Jordi Sanchez, a algorytmy były dla niego bezlitosne. Z 700 tys. euro, spadł na pół miliona. Nawet widzewski profesor Marek Hanousek, stracił na wartości 100 tys. i jest wart tyle samo co Julisz Letniowski, czyli 400 tys. euro. Tu akurat trudno zrozumieć czym kierowano się przy obniżeniu ceny. Czech często ratował zespół w trudnych momentach, a starszy z braci Letniowskich, głównie przeszkadzał drużynie, gdy ta wpadła w największych kryzys.
Dominik Kun, który w Legnicy dał utrzymanie Widzewowi warty jest pół miliona euro. To o 50 tys. mniej niż… Andrej Cignaiks. Najlepszego piłkarza Widzewa, czyli Bartłomieja Pawłowskiego wyceniono na 650 tys.
Co ciekawe, wartość utrzymali Mato Milos i Paweł Zieliński, którzy w nadchodzącym sezonie prawdopodobnie nie będą pierwszymi wyborami Janusza Niedźwiedzia. Brat mistrza Włoch jest warty 200 tys, a Chorwat 400.